piątek, 26 lipca 2013

Rozdział XXIII

- Nie uda mu się. - Stwierdziła obojętnie Selena, wysypując chipsy do miski. Już kilka tygodni temu zaplanowali sobie odwiedzenie nowootwartego klubu w ich okolicy, tymczasem cały dzisiejszy wieczór mieli spędzić w domu rodziny Lovato. Właściwie to nie rozumiała całego tego entuzjazmu Miley. Nie widziała sensu w uszczęśliwianiu Demi na siłę, tym bardziej, że przez ostatnich kilka dni miała głęboko w poważaniu wszystkich poza Josephem, który jako jedyny mógł liczyć na kilka zdawkowych odpowiedzi i był aktualnie jej łącznikiem ze światem zewnętrznym. Dlatego też nie oczekiwała cudów i nie liczyła nawet na to, żeby i dzisiaj przyjaciółka pofatyguje się na dół.
- Przecież dzisiaj już raz z nią wygrał. - Odpowiedziała z niewielką dozą optymizmu Miley. Zmuszenie Demi do zjedzenia czegokolwiek, będącej w takim stanie, graniczyło z cudem, a jednak jemu się to udało. - Z resztą chyba poważnie go nie doceniasz.
- Nie wyszła z pokoju od ponad czrterech dni, więc dlaczego dzisiaj miałaby zrobić wyjątek?
- W końcu Joe ją o to prosi...
- Swoją drogą, nie chcę znać jego specjalistycznych i jakże niezawodnych metod. -  Zaśmiała się Gomez i teatralnie przerwóciła oczami, za co dostała po głowie od przyjaciółki, która jednak pomimo groźnej miny również nie potrafiła zachować powagi.
- No tak, zapomniałam, że ty zawsze i wszędzie myślisz tylko o jednym...
- No a co, może nie mam racji?
- To, że potrafi ją przekonać do prawie wszystkiego wcale nie oznacza, że zdążył ją już zaciagnąć do łóżka. - Mils była pewna każdego pojedynczego wypowiedzanego przez siebie słowa. Demi miała zbyt żelazne zasady dotyczące tej strefy znajomości. - Przynajmniej ma na nią dobry wpływ.
- Gdyby nie fakt, że ślini się do niego prawie rok, to nasz Romeo niewiele by zdziałał...
- Może i  masz rację. -  Cyrus zastanowiła się na chwilę. Bo właściwie, zanim poznała starszego Jonasa,  Demi z natury była najbardziej upartą osobą jaką do tej pory miała okazję poznać.
- Nie może, tylko na pewno. Jak chcesz to możemy się o to nawet założyć. - Sel wyciągnęła przed siebie rękę. - Wiem na sto procent, że w niedalekiej przyszłości coś się między nimi wydarzy. Czuję to. A wiesz, że do takich spraw mam nosa.
- Przyjmuję zakład i mówię ci, że granicy przyjaźni dłuuugo nie przekroczą.
Nie dane im jednak było dokończyć, bo do kuchni wszedł Joe razem z Demi. Gomez stanęła, jak wryta, widząc przyjaciółkę w jej własnej kuchni. Miley wyszeptała jej "a nie mówiłam".
- Hej. - Odezwała się do nich pierwsza. Przez te kilka dni prawie zapomniała, jak wyglądają. I cholernie się za nimi stęskniła. Była im też wdzięczna za to, że tak się o nią martwiły i troszczyły, ale obecność Joe'go zupełnie jej wystarczała. Nie potrzebowała nikogo więcej. Wierzyła i ufała wszystkiemu co mówił. - Mmm..., ale jestem głodna, a tu tak ładnie pachnie. - Spojrzała na piekarnik, w którym piekła się zapiekanka serowa - specjalność Miley. - Mam nadzieję, że chłopaki wypożyczyli coś wesołego. - Chciała choć na chwilę oderwać się od ponurych myśli.
- Tak, chyba tak... - Sel cieszyła się, że Dems wygląda całkiem nie źle, jak na kogoś kto spędził prawie tydzień, nie wychodząc z pokoju. I to z pewnością była zasługa Joey'a.


*

Miley wiedziała, że Trevor i Patrick wybiorą najgłupszy film świata, który według nich samych będzie świetny. Niestety ona tak nie myślała. Nie śmieszył jej wypad przyjaciół na ślub kumpla, poprzedzony totalnie zboczonym wieczorem kawalerskim i striptizerkami w lateksie. Walnęła swojego chłopaka w ramię, kiedy ten zaczął za bardzo ślinić się na ich widok. Ten w odpowiedzi spojrzał na nią pytająco i od razu wrócił do oglądania filmu. Ostatnio strasznie ją irytował, ale nie miała się czemu dziwić, skoro oddalili się od siebie bardzo, choć co dziwne, spędzali ze sobą więcej czasu niż kiedykolwiek. Mieli jednak tyle problemów, że nie zwracali uwagi na swój związek. Wolała jednak oderwać się od przkrych myśli i znudzona rozejrzała po pokoju. Selena i Nick, jak zwykle zajmowali się sobą. Codziennie zastanawiała się, kiedy przyjaciółka przyleci do niej przestraszona, że jest w ciąży i nie wie, co ma dalej zrobić. Tak, do tego dojdzie na pewno.
Przeniosła swoje spojrzenie na Joe'go i Demi i tu się zdziwiła. Dziewczyna przez cały czas wtulała się w czarnowłosego chłopaka, a on chyba niezbyt świadomie muskał jej skroń. Może Selena rzeczywiście miała rację. Może przekroczyli już granicę, może wydarzyło się coś o czym nie wiedziały. Wyszeptał jej coś na ucho, a ona się cicho zaśmiała. Jedno było pewne: przy Darrenie nigdy się tak nie zachowywała. Nie była tak spokojna i szczęśliwa, jak przy starszym Jonasie. Chwilę później Dems zmieniła pozycję i położyła głowę na kolanach chłopaka. Mils poczuła na sobie spojrzenie czarnowłosej. A więc i ona to zauważyła i wiadomo, co miała na myśli.
- Miley, chodź zrobimy więcej popcornu. - Wyciągnęła przyjaciółkę do kuchni. -  Mówiłam ci, że wygram te dwadzieścia dolców. - Wyszeptała, gdy weszły do pomieszczenia, pewna swego. Zwykłemu koledze panna Lovato nie kładłaby głowy na kolanach, a on nie bawiłby się jej włosami. - Wyglądają, jak zakochana para. To pewne, że... są blisko, a nawet bardzo blisko.
- Nawet jeśli, to nie sypiają ze sobą. Znasz Demi, jeśli seks, to dopiero po ślubie. - Przyjaciółka była w tym względzie bardzo konsekwentna. - I czasem zgadzam się z nią w tym względzie.
- Co nie znaczy, że Joey nie zmienił jej poglądów. - Odpowiedziała jej pewna swego Selena. Demi może i miała swoje przekonania, ale była także bardzo uczuciowa.
- Nie zmienił, nic między nimi nie zaszło i prędko nie zajdzie. - Miley również bardzo pewna prawdziwości swojej tezy wsypała popcorn do miski.
- Przekonamy się za jakiś czas. 


*

- Mówiłam ci, że to nie potrwa długo. - Stwierdziła Selena wygodnie rozłożona na kanapie, opierając głowę o ramię Nicka. Joe wziął śpiącą Demi na ręce i zaniósł do sypialni. Nim zdążyły ucichnąć jego kroki na schodach, ona już wygłaszała swoją ulubioną tezę. Z resztą nie bezpodstawnie. Przez cały wieczór widziała, jak jej przyjaciółka przytulała się do niego, a on patrzył na nią tak, jak mógł patrzeć tylko beznadziejnie zakochany chłopak. Zachowywali się, jak para, choć dalej nazywali siebie najlepszymi przyjaciółmi.
- A ja ci mówiłam, że to się teraz nie wydarzy. - Miley odstawiła szklankę na stolik i ponownie przytuliła się do Trevora. Znała Dems bardzo dobrze i wiedziała, że Darren bardzo ją skrzywdził i długo nie będzie gotowa na kolejny związek. Nawet jeśli Joe bardzo na to liczył.
- A możemy się dowiedzieć o co chodzi? - Spytał poirytowany Patrick, przysłuchując się tej krótkiej wymianie zdań pomiędzy przyjaciółkami jego siostry.
- A raczej o kogo. O Demi i jej księcia z bajki.
Sel zachichotała, a Mils przewróciła oczami. Nie chodziło jej o to, że nic do siebie nie czuli, bo na pewno czuli, tyle, że Selena strasznie to wyolbrzymiała. Na ten moment z pewnością.  Im potrzeba było czasu, żeby Demi od nowa nauczyła się ufać na poważnie jakiemukolwiek facetowi, nawet jeśli to był zawsze idealny i kochany Joe, dlatego też postanowiła na jakiś czas odpuścić sobie zabawę w swatkę.
- Nie zdziwię się, jak za jakiś czas będą ślinić się do siebie na każdym kroku. - Oparł Trevor i wykrzywił twarz w teatralnym geście - Chociaż w sumie...
- Oni już się tak zachowują. - Dokończył za brata Patrick.
W tym momencie cała czwórka, mająca jeszcze w pamięci zachowanie chwilowo nieobecnej tu dwójki, wymieniła się porozumiewawczymi spojrzeniami. Rzeczywiście chyba nawet ślepy zauważyłby, że coś między nimi się zmieniło. W końcu przez cały wieczór zachowywali się jak para zakochanych w sobie uczniaków, a Joe nawet na chwilę nie wypuścił jej z objęć, w których Demi z chęcią spędziła prawie trzy godziny.  I choć nikt prócz Seleny nie mówił tego otwarcie, to wszyscy życzyli im szczęścia. Tym razem przynajmniej nie musieli martwić się ciągle o bezpieczeństwo przyjaciółki, bo Joe był porządnym chłopakiem, a co najważniejsze, naprawdę ją szanował.
- No to przynajmniej dzisiaj będziemy się mogli wszyscy spokojnie wyspać... - zaczął Nick, kiedy zdołał się uspokoić, czym zwrócił uwagę pozostałych, którzy czekali na dalszą część jego złotej myśli.
- Czy ja wiem czy tak wszyscy... -  zaczął Trevor wyraźnie wskazując kciukiem na schody i uśmiechając sie dwuznacznie, by po chwili wykrzywić twar w lekkim grymasie, kiedy dostał w głowę od Patricka. -  A to za co?
- Za żywota. -  Odpowiedział mu szybko i wstał z kanapy. - Ciekawe czy jak cię urządzą dwudziestoletnim wujkiem, to będzie ci tak wesoło.
Wszyscy w rodzinie zawsze byli wyczuleni na punkcie Demi. Była w końcu najmłodsza, po za tym jako starszy brat poczuwał się do brania częściowej odpowiedzialności za jej czyny, a zdecydowanie ostatnią rzeczą, którą chciałby sobie wyobrazić były ekscesy łóżkowe młodszej siostrzyczki.
- No chyba aż tak bezmyślni nie są. - Odparł z wyraźną nadzieją Trevor, który mimo woli wyobraził sobie całą tą masakrę. Zdecydowanie będzie musiał przeprowadzić poważną rozmowę z Joe. Nie spieszno mu było w końcu do zmieniania pieluch i był pewien, że im również.
- Tego akurat nie byłabym taka pewna. - Do wewnątrzrodzinnej wymiany zdań wtrąciła się Selena, która w myślach miała kilka bezmyślnych, a zarazem bardzo ciekawych incydentów z życia swojej przyjaciółki. - Bo jak na razie  nie wygląda na to, żeby widzieli i zwracali uwage na cokolwik innego niż oni sami...
- Może nie będzie tak źle. - Dodała Miley, która wierzyła w Demi.
W końcu nadal twierdziła, że między nią a Josephem do niczego nie doszło, z drugiej strony jednak wiedziała, że nawet jeśli, to jej przyjaciółka jest w miarę rozsądna. W większości przypadków.
- W każdym razie dzisiaj to my już im do niczego nie będziemy potrzebni. -  Nick był z tego powodu niezmiernie szczęśliwy. Nie tyle z miłości do brata, co z faktu wolnego domu i "bezdomnej" Seleny, którą miał w planach przygarnąć.
- No to co, ewakuacja?
- Tak, to zdecydowanie dobry pomysł. 


*

- Aaaaaaaaaa!!!!!! - Obudziła się zlana potem i rozpłakała się. Ten sen, a raczej koszmar był realny tak bardzo, że wydawało jej się, że Darren tylko na chwilę gdzieś się ukrył i zaraz wyłoni się z pod łóżka, by ją bić i sponiewierać. Czuła na sobie jego zimne palce i złowrogi oddech. Widziała ten szyderczy uśmiech, którym ją obdarzał. Zaciskał dłonie na jej szyi, a ona nie miała sił błagać go, by przestał. Przeciągał swój język wzdłuż jej ciała i śmiał się przy tym tak złowieszczo, że nie mogła się nie bać. Cieszyła się, że to tylko koszmarny sen, ale zastanawiała się ile jeszcze potrwa ten pieprzony lęk, który ją obezwładniał i sprawiał, że odechciewało jej się żyć. Czuła się jednocześnie, jak mała bezbronna dziewczynka i dorosła kobieta doświadczona przez los. Objęła się mocno ramionami, a z jej piersi wydobył się kolejny krzyk. Wiedziała, doskonale wiedziała, że wszyscy traktują ją, jak histeryczkę i wariatkę, ale naprawdę nie potrafiła sobie z tym poradzić. Kiedyś - wydawało jej się, że minęło od tego sto długich lat - kochała swojego byłego chłopaka i nie wyobrażała sobie życia bez niego, a on zranił ją tak, jak nikt inny. Fizycznie i psychicznie.
- Co się stało? - Wpadł do pokoju, jak szalony. Wyszedł na chwilę, by zadzwonić do Nicka, gdy miał pewność, że zdążyła zasnąć i nic jej nie wybudzi. Nie było go dziesięć minut, jak usłyszał jej paniczny krzyk. Od razu do niej przybiegł. Wyglądała na przerażoną, co nie zdziwiło go za bardzo, bo ostatnio często jej się to zdarzało, właściwie przez cały czas. Usiadł na łóżku, a ona od razu się do niego przytuliła. Głaskał ją po plecach i głowie, wiedząc, że jest to najlepszy sposób, by się uspokoiła. Odczekał jeszcze kilka minut aż jej oddech stał się miarowy i przestała płakać i zapytał ponownie. - Co się dzieje?
- Widziałam go we śnie. - Odpowiedziała mu pisklwym głosem, starając się znów nie rozpłakać. I była mu wdzięczna za to, że po raz kolejny znajdywała schronienie w jego ramionach. Dziwiła mu się, że jeszcze się tym nie znudził. Pocieszaniem jej się nie znudził. - Był straszny.
- To tylko zły sen. - Przytulił ją do siebie jeszcze mocniej i wyszeptał do ucha. - To nic wielkiego, nic ci nie grozi, jesteś w domu, w swojej sypialni, w swoim łóżku, ja jestem z tobą, nic ci się nie stanie...
-  A jeśli on tu przyjdzie? - Zapytała z przestrachem. Była gotowa zaryglować drzwi i pozabijać deskami wszystkie okna, byle tylko nie mógł tu wejść.
- Nie przyjdzie, nie odważy się. - Chwycił ją za podbródek i otarł ostatnie łzy, płynące po jej policzkach.
Spojrzała na niego z poważną miną.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - Odparł ze stuprocentową pewnością.
Oparł się o ramę łóżka, a ona położyła głowę na jego klatce piersiowej. Miał nadzieję, że zaraz zaśnie, ale na nic takiego się nie zanosiło. Wplotła nogę pomiędzy jego nogi, a palcami jednej dłoni zataczała kółka na jego bluzie.
- Przyniosę ci coś do picia. - Miał wstać, ale mocno pociągnęła go za ramię.
- Zostań ze mną... Proszę... - W jej głosie było tyle żalu, że nie mógł się nie zgodzić. Po za tym w tej prośbie było coś więcej niż tylko błaganie o to, by z nią posiedział. Czuł to. Przybliżył się delikatnie do niej i oparł swoje czoło o jej. Spojrzał na jej lekko rozchylone usta, na drobny nos, na półprzymknięte powieki i zapragnął ją pocałować. Nie czekał zbyt długo i złożył na jej ustach delikatny pocałunek i myślał, że na tym się zakończy. Nie chciała się od niego, odsunąć i czekała na więcej, więc przycisnął ją do siebie mocniej i znów krótko, lecz bardziej żarliwie pocałował. Smakowała tak, jak to zapamiętał. Opamiętał się, jednak i odkleił od niej, czując wstyd, że wykorzystał jej słabość, ale pociągnęła go mocno za kołnierzyk koszulki i chwilę później poczuł jej język na swoich wargach. Przejął kontrolę, gdy zauważył, że szerzej otworzyła usta. Drażnił językiem jej podniebienie, aż jego przyjaciółka opadła na poduszki, ciągnąc go za sobą. Pochylał się teraz nad nią i sam nie wiedział, kiedy i jak to się stało, ale swoje dłonie zacisnął na jej nadgarstkach, gdzieś nad jej głową. Całowali się teraz tak zachłannie i namiętnie, że aż brakło im tchu i co chwila musieli się od siebie odrywać, by zaczerpnąć powietrza. Jednak po kilku sekundach znów z natarczywością wpijali się w swoje usta. Joe co raz bardziej przyciskał ją do łóżka, a Demi co raz mocniej przyciągała go do siebie. Bywał momentami brutalny, jakby bał się, że mu ucieknie. Przesunął się ze swoimi pocałunkami niżej, na szyję dziewczyny, na początku muskając ją lekko. Z każdą chwilą pogłębiał pieszczoty, słysząc, jak Demi jęczy cicho. Podciągnął jej bluzkę do góry i dotykał ustami każdy milimetr jej skóry. Wygięła się w delikatny łuk, kiedy schodził niżej z pocałunkami, zatrzymując się w okolicy pępka. Całował jej obojczyk i czuł, jak w spodniach ma co raz mniej miejsca.  Poczuł przez koszulkę, jak wbija mu paznokcie w plecy, jeżdżąc po nich. Przylgnęła do niego całym ciałem z taką zaborczością, jakby nigdy nikogo tak bardzo nie pragnęła. Ponownie wpił się w jej usta, gładząc dłońmi jej brzuch. Słyszał, jak cicho szeptała jego imię, co jeszcze bardziej pobudzało go do działania. Szybko ściągnął z niej górę od piżamy, a ona nie pozostała mu dłużna i to samo zrobiła z jego koszulką. Ubrania wylądowały gdzieś w kącie pod szafą. Spojrzał teraz na nią. Przyglądałby się jej dłużej, ale Demi nieoczekiwanie wpiła się po raz kolejny w jego usta. Złapał ją za pośladki i pociągnął do góry. Siedziała teraz na nim okrakiem, mocno oplatając go nogami w pasie. Dotykał ją wszędzie, gdzie mógł. Ramiona, plecy, brzuch. Jednym ruchem ręki pozbył się jej krótkich spodenek. Miał ją teraz przed sobą w samej bieliźnie. Położył ją z powrotem na łóżko i patrzył na nią z uwielbieniem. Była idealna. Wyjątkowa. Cudowna. Niepowtarzalna. Była jego Demi. Jego najlepszą przyjaciółką. Dopiero teraz zrozumiał, że to co robił nie było w porządku wobec niej. Powstrzymał ją, kiedy zniecierpliwiona czekaniem sięgała do paska od jego spodni, by je zdjąć. Spojrzała na niego, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Demi... Nie możemy. - Naprawdę ciężko było mu to przerwać, ale musiał. Musiał ratować tą przyjaźń, póki jeszcze mógł. Nie chciał jej wykorzystać. Nie po tym, co ostatnio przeszła. Zasługiwała na cały ten romantyczny nastrój, świece i inne rzeczy, o których marzą dziewczyny, takie jak ona.
- Czemu? Zrobiłam coś nie tak? - Okropnie się tego bała. Pewnie była za bardzo niedoświadczona dla niego. Za brzydka. Nijaka. - To moja wina, prawda? - Spytała, kiedy przez dłuższą chwilę jej nie odpowiadał.
- Nie! - Zapewnił ją szybko. - Ja po prostu... Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni i... nie chcę cię skrzywdzić. - Powiedział poważnie, patrząc jej w oczy.
- Jesteś jedyną osobą, która nigdy mnie nie zrani. Ufam ci, i chcę to z tobą zrobić. - Nie przekonała go do końca, więc kontynuowała dalej. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Joe i... kocham cię. - Nie odpowiedział jej, ale poczuła po chwili, jak całował jej obojczyk. Wpatrywał się w nią przez kilka dobrych minut. Nie mogła tego wytrzymać, więc zaatakowała jego usta swoimi, dłonie wplątując w jego włosy.
- Jesteś taka piękna. - Wyszeptał, kiedy  się od siebie odkleili i zdołał odzyskać mowę. Po raz pierwszy tego wieczora spłonęła rumieńcem. I to w niej lubił najbardziej. Niewinność. Jej dłonie lekko wczepiły się w pościel. Joe pochylił się nad nią, całując jej szyję i mostek. Dotarł w końcu do jej piersi. Pieścił je, głaskał, całował, a Demi mruczała, czując ogromną przyjemność, ale zauważył też, że napinała mięśnie, jakby się czegoś bała. Jej niewinność jeszcze bardziej go podniecała.  Zauważył, że jej dłonie drżały, jakby nie wiedziała, co z nimi zrobić lub nie całkiem nad nimi panowała. Przesunął się niżej i delikatnie rozchylił uda dziewczyny. Masował kciukami, składając na nich, co chwila pocałunki. Zdjął z niej dolną część bielizny i zauważył, że Demi ma przymknięte oczy i lekko zaciska usta, a jej oddech staje się co raz bardziej nierównomierny. - Jesteś pewna, że tego chcesz? - Nie miał najmniejszej ochoty przerywać w takim momencie, ale zrobiłby to, gdyby tego chciała. Kiedy pokiwała głową na znak, że jest w stu procentach pewna, ściągnął z siebie spodnie i bokserki. - Powiedz, kiedy cię zaboli... - wszedł w nią tak delikatnie, jak tylko mógł. Zacisnęła dłonie na jego karku i przywarła do niego całym ciałem. Pomyślał z satysfakcją, że nawet w takiej sytuacji szukała schronienia w jego ramionach. Poruszał się w niej powoli, by nie zrobić jej krzywdy, a kiedy poczuł, że rozluźniła uścisk zaczął przyspieszać.  Mógł ją całować, ale wolał patrzeć na jej twarz. Na jej ściągnięte przyjemnością rysy i zarumienione policzki. Ręce dziewczyny błądziły po włosach, plecach i lędźwiach Joe. Szybko się do siebie dopasowali. Wyznaczał rytm, a ona się do niego dostosowała. Demi oddychała z trudem. Szeptała jego imię, pomrukiwała, a co jakiś czas cicho pojękiwała, co jeszcze bardziej motywowało go do działania. Była jednak zbyt wstydliwa, by krzyczeć i dalej trochę zdenerwowana, więc wyszeptał jej do ucha, że jest wspaniała. Czuł, jak napinają się wszystkie jej mięśnie. Wiedział, że ona jest już blisko.On też był. Nie kontrolował już się. Pragnął już zakończyć ich pierwsze zbliżenie. Ona na szczęście również. Zamknął jej dłonie w swoich, a dziewczyna wygięła się w łuk, zaskoczona uczuciem, które nią owładnęło, zawładnęło obojgiem. Opadli razem na poduszki. Zmęczeni, oddychali ciężko, nie przerywając ciszy, by nie zepsuć nastroju chwili. Demi przysunęła się do niego bliżej, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Chyba mu się zdawało albo wyszeptała, "Dziękuję Joe" nim zamknęła powieki. Objął ją ramieniem i sam spróbował zasnąć. Nie wiedział, która jest godzina i nie obchodziło go to. Przepełniało go szczęście, nie tylko dlatego że stało się to o czym marzył, ale i dlatego że sprawił szczęście jej. Bardzo ją kochał. 

8 komentarzy:

  1. Nie wierzę! W końcu! Selena miała rację. Mam nadzieję że w końcu przerzucą się z przyjaźni na wyższy level... a Dems nie będzie żałować... czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział nie mogę w to uwierzyć że Demi powiedziała Joe'mu że go kocha. tylko szkoda że tak mało Jemi. Warto było czekać na ten rozdzialjuż nie. mogę się doczkać następnego pozdrawiam Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe w końcu, bardzo dobry rozdział <3
    czekamy na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. BOŻE UMARŁAM AKLDHSJKFHDJKGJ
    ONI TO ZROBILI
    BOŻE ADKJGASJKFGDS
    OBY BYLI RAZEM BO JAK NIE TO WAS ZABIJE! OMG NADAL NIE WIERZE ASHGFFDGDF
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ CHYBA MÓJ ULUBIONY *____*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i nie chodzi tutaj tylko o końcówkę, choć przyznam, że Demi mnie zaskoczyła. Niech się już nie nazywają przyjaciółmi, tylko niech zostaną parą. Taki przyjacielski seks, to nic dobrego, ale seks pomiędzy parą zakochańców, to już jest coś. Czekam na nn. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  6. Whoho co za gorące zakończenie XD nie mogę ze śmiechu jak ktoś ich przyłapie następnego dnia ;P
    a już tym bardziej jak się dowiedzą dziewczyny XDD

    OdpowiedzUsuń
  7. świetna notka ;)
    zapraszam na mojego bloga o Demi i Joe http://vanessaandpaulaa.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. wczoraj zaczęłam czytać te opowiadanie, jest świetne :) kiedy możemy się spodziewać kolejnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń