środa, 22 maja 2013

Rozdział XXI

Przekręcił się na drugi bok i powoli otworzył jedno oko, a potem drugie. Dems spała obok niego, dość mocno obejmując go ramieniem, a jedną nogą oplatała jego nogi. Przypomniał sobie tamten raz, kiedy to zasnęli w salonie, oglądając film. Wtedy też się do niego tak przytulała. Tylko, że wtedy nie mruczała, nie próbowała wsunąć mu dłoni pod koszulkę i nie mówiła sennym głosem, że chce więcej, cokolwiek to miało oznaczać. Przekonał się też, że pomimo największych chęci, jej dotyk dalej mocno na niego działał. Dużo mocniej niż Clair, choć blondynce też niczego nie brakowało. Jednak Demi to była Demi i nic nie mógł na to poradzić. Kiedy już myślał, że wyleczył się z tego beznadziejnego uczucia do niej, ono powróciło ze zdwojoną siłą. Patrzył na nią, wiedząc, że nigdy nie będzie im dane spróbować. Byli, są i będą tylko przyjaciółmi. Miał tylko nadzieję, że uda mu się bardziej polubić Clair. Bo jak jej nie, to już na pewno żadnej innej. Cieszył się, że jego przyjaciółka spała, bo przynajmniej tak mógł na nią spokojnie popatrzeć. Przytulił ją mocniej do siebie, wyobrażając sobie jak to by było, gdyby byli razem. Nie długo to jednak trwało, bo dziewczyna zaczęła się budzić.
- Hej, już dawno się tak nie wyspałam. – Uśmiechnęła się do niego i przeciągnęła lekko, nie odsuwając się od niego nawet o milimetr. Rano zawsze było jej zimno, więc przykrywała się dodatkowym kocem, teraz nie musiała.
- Cieszę się. – Wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj. Uśmiechała się szerzej, a z jej oczu bił jakiś blask. Ten dupek Brass musiał na nią działać, jak najgorsza trucizna.
- Clair nie dzwoniła? – To było trochę podłe z jej strony, pytać go o dziewczynę, w czasie gdy leżeli przytuleni w jej własnym łóżku, po wspólnie spędzonej nocy. No może nie tak do końca wspólnie spędzonej, ale jednak spali razem.
- Mmm… nie wiem, bo wyłączyłem telefon. – Nie chciał teraz o niej rozmawiać, ale wiedział, że dzwoniła na pewno. I na pewno się wściekała. Będzie musiał do niej zadzwonić i przeprosić, a najlepiej pojechać. Ale jeszcze nie teraz. Później. Za jakiś czas. Teraz był z Demi i tylko to się liczyło.
- Mam nadzieję, że nie skopałam cię za mocno. – Przerwała niezręczną ciszę, która narodziła się między nimi po jego odpowiedzi na jej pytanie.
- Nie, byłaś grzeczna. – Oprócz tego, że prawie na niego weszła w pewnym momencie, ale to wolał przemilczeć.
- To dobrze, bo czasami trochę mnie ponosi przez sen…
- Tylko strasznie chrapałaś. - Roześmiał się głośno, widząc jej przerażoną minę. Wyglądała uroczo.
- Ej, to nie prawda, ja nie chrapię! - Zauważyła, że się z niej nabijał, więc podniosła się trochę, złapała za poduszkę i z całej siły rzuciła nią w niego.
Zrobił to samo i szybko jej oddał. Po chwili wywiązała się między nimi regularna bitwa na poduszki. Demi piszczała i śmiała się tak głośno, że pomyślał, że zaraz wtargną tu jej bracia, którzy nie mieli pojęcia, że spał z ich siostrą. Już wyobrażał sobie ich miny i te docinki, które nawet w najmniejszym stopniu nie były prawdą. Niestety nie z jego winy.
Opadła z powrotem na łóżko, dysząc ciężko. Joe pochylił się nad nią.
- Poddajesz się? - Kątem oka dostrzegł, jak niespodziewanie sięgała po mniejszą poduszkę, by mu oddać. Złapał ją za nadgarstki, uniemożliwiając jej ten ruch i przybliżył się do niej jeszcze bardziej.
- A mam jakieś inne wyjście? - Poczuła, jak oddech jej przyspiesza, a w ustach w jakiś dziwny i niespodziewany sposób zrobiło się sucho. Chciała, żeby był jeszcze bliżej niej, więc niby przypadkiem swoją nogą zahaczyła o jego nogę, tak że prawie się na niej położył. Idealnie.
- Szczerze mówiąc, to nie bardzo. - Poluźnił trochę uścisk, ale dalej trzymał ją pewnie i zdecydowanie. Od czasu wyjazdu nad jezioro nie byli tak blisko siebie. I oboje chcieli więcej. - To co, poddajesz się?
- Tylko, jeśli dostanę coś w zamian... -  Serce waliło jej jak oszalałe. Miała ochotę pogłaskać go po twarzy, ale nie mogła się ruszyć.
- Wymagająca jesteś... - Wyszeptał, zbliżając usta do jej szyi. Usłyszał, jak nerwowo przełknęła ślinę. Uśmiechnął się z satysfakcją.
- Jak zawsze...
Puścił jej nadagarstki i niby przypadkiem, zahaczył dłonią o jej bluzkę. Przygryzła wargę.
- Wystarczy? - Zapytał, dobrze wiedząc, że nie. Jednak chciał to usłyszeć od niej.
- Nie. - Zniecierpliwiona, stopą głaskała go po łydce. To miało go zmusić do działania.
- No tak... - zaśmiał się, przypominając sobie, co mówiła w nocy przez sen. - Chcesz więcej.
Jak na zawołanie jego dłonie znalazły się pod jej bluzką, a usta na szyi. Jęknęła głośno, bo jego dotyk tak właśnie na nią działał. Powędrował ze swoimi pocałunkami tuż za jej ucho, a ona zadrżała i wczepiła palce w jego włosy.
Miał ochotę na o wiele więcej. Czuł ogromne ciśnienie w spodniach, które domagało się jej pocałunków, pieszczot, jej całej. Napierał teraz na jej usta, mocno i zdecydowanie, w ogóle nie czując wyrzutów sumienia wobec Clair. Bo kim ona była w stosunku do tego spełnienia, którego teraz doznawał. Rozchyliła nogi, a on wsunął się między nie, nie przestając jej całować. Zaczęła majstrować przy pasku od jego spodni, więc jej pomógł i sam się z niego uwolnił. I teraz to jej ręce błądziły pod jego koszulką.
- Joe... - wyszeptała pomiędzy kolejnymi pocałunkami, kiedy jego palce zaczepiały o haftki jej stanika. - Joe... - Było jej tak przyjemnie, nie chciała tego przerywać, ale...
- Co jest? - Spytał, nie bardzo kontaktując, bo bardziej koncentrował się na tym, by dać jej, jak najwięcej przyjemności.
- Chyba ktoś idzie. - Odsunęła się od niego i poprawiła ubranie oraz włosy, bo wiedziała, że to może być któryś z jej braci lub mama.
- Wydaje ci się. - Chciał powrócić do przerwanej czynności, ale mu na to nie pozwoliła.
- Nie, naprawdę słyszałam.
Nie musiała go dłużej przekonywać, bo teraz sam usłyszał kroki dochodzące ze schodów. Ktoś wchodził na górę. Instynktownie doprowadził się do porządku, zakładając pasek.
Sekundy później wszystko potoczyło się z prędkością światła. Darren wtargnął do pokoju i kiedy jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Joe'go, zacisnął dłonie w pięści. Jonas zauważył, że Dems cała zbladła ze strachu i szybko wstała z łóżka, chowając się za nim. Bała się.
- Tak myślałem, że to twój samochód stoi na podjeździe. - Wycedził przez zaciśnięte zęby Brass. - I od dawna podejrzewałem, że ona ci daje. - Tu spojrzał na Demi i pomiętą pościel na łóżku.
- Darren, to nie tak. - Podeszła do swojego chłopaka, chcąc go uspokoić. Doskonale wiedziała czym ta wizyta się skończy. Zwłaszcza, że Joe też już był w bojowym nastroju. Musiała coś wymyślić. - Naprawdę, uwierz mi. - Złapała go za dłoń, ale ścisnął ją mocno. Za mocno. Syknęła z bólu.
- Nie wierzę ci.
- Puść ją. - Joe miał ochotę go zabić. I pewnie, by to zrobił, gdyby nie resztki rozumu, które mu zostały. Nie warto było marnować sobie przecież życia przez takiego idiotę.
- Nie wtrącaj się.
- Puść ją.
- Nie wtrącaj się.
- Przestanę, gdy Demi mnie o to poprosi. - Popatrzył na przyjaciółkę.
- Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz, Joe. -  Była o tym święcie przekonana. Sama to załatwi z Darrenem. Tak będzie najlepiej. Przynajmniej obędzie się bez ofiar.
- Ale...
- Naprawdę, idź już Joe. - Przerwała mu zniecierpliwiona. Im szybciej pójdzie tym szybciej cała ta sytuacja się zakończy, ona pogodzi się z Darrenem i spędzą w spokoju poranek i jak dobrze pójdzie to popołudnie też.
Jonas zrezygnowany posłuchał jej, chociaż wcale nie miał na to ochoty. Wolałby zostać tu, by mieć pewność, że ten dupek nie zrobi jej krzywdy. Jednak skoro tak zadecydowała, to niech tak będzie.
- Zadzwonię później.
I wyszedł, zostawiając ich samych. Demi wiedziała, że jej chłopak czekał aż usłyszą, że Jonas odjeżdża już z pod jej domu.
- Darren ja...
Nie dał jej skończyć. Z całej siły uderzył ją w twarz. Zapiekło i łyz poleciały po jej policzkach. Znów ją uderzył. A później pociągnął ją mocno za włosy i popchnął na łóżko.
- Żadna głupia dziewczyna nie będzie tak ze mnie drwić. - Ściągnął pasek i położył się na niej. Próbowała go odepchnąć, ale nie miała tyle siły. Zaczęła krzyczeć, ale ją uderzył. - Długo czekałem, ale teraz już nie muszę i nie chcę... - Ściągnął z niej bluzkę i spodnie i zaczął zachłannie całować, ale jej to sprawiało ból.
- Darren, błagam cię...
- Też cię błagałem i prosiłem tyle razy... - Sam zaczął się rozbierać.
A potem, gdy był już bardzo blisko, by ściągnąć z niej stanik, drzwi jej pokoju ponownie się otworzyły. Trevor zamarł.
- Brass! -  Na szczęście szybko odzyskał zimną krew i chwycił chłopaka za ramiona i odciągnął od swojej siostry. Na kopach wyrzucił go z jej sypialni i zrzucił ze schodów. Dalej idiota wytoczył się już sam.

Często piękny sen zamienia się w koszmar. 

*

Selena oparła się o ramę łóżka i przykryła szczelniej kołdrą. Jakby Nick, który leżał obok niej, nigdy nie widział jej nagiej. Zwłaszcza, że jeszcze piętnaście minut temu uprawiali gorący seks, właśnie w jego łóżku. Jednak czuła się strasznie obco i samotnie pomimo jego obecności. Obserwowała go kątem oka, jak oddycha spokojnie, zupełnie wyluzowany. Chyba spał, bo się nie ruszał i miał przymknięte powieki. Poczuła, że zbiera jej się na płacz, więc postanowiła wstać i się ubrać. Nic tu po niej. Dostał, czego chciał i miał ją już gdzieś. Typowe dla wszystkich facetów, z którymi się spotykała. Ale gdzieś w niej tliła się nadzieja, że może jednak, może on jest inny, może mu na niej zależy. Myliła się. Był taki jak wszyscy, choć sam deklarował co innego.
- Gdzie się wybierasz? - Spytał, łapiąc ją za ramię. Śledził każdy jej ruch z pod pół przymkniętych powiek. Przyciągnął ją do siebie, tak że teraz leżała na jego nagim torsie.
- Umówiłam się z Dems, muszę iść. - Bzdura, wpadła na ten pomysł przed chwilą, bo właściwie jedyne czego teraz potrzebowała, to przyjaciółka, która by ją pocieszyła. Żadnych facetów. Musiała jednak przyznać, że słysząc bicie jego serca, czuła się o wiele, wiele lepiej.
- Czemu ci nie wierzę? - Spojrzał na nią poważnie, próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Sprytnie zasłoniła ją włosami.
- Nick... - Starała się uwolnić z jego objęć, na próżno jednak, bo im bardziej tego chciała, tym bardziej jego dłonie zaciskały się na jej talii. Pieprzony samiec alfa. Jak zwykle musiał postawić na swoim.
- Uciekasz. A ja nie wiem czemu. - Odgarnął włosy z jej twarzy i przejechał kciukiem po biodrze.
- Kim ja dla ciebie jestem? - Spytała w końcu, po kilku minutach ciszy, gdy udało się jej skoncentrować, nie myśląc tylko o jego dotyku, tak przyjemnym.
- No przecież wiesz. - To w końcu było oczywiste. Była jego pierwszą myślą po przebudzeniu i ostatnią, kiedy kładł się spać. Pragnął jej i tęsknił za nią zawsze, gdy nie było jej obok. A kiedy się pojawiała, nie potrafił racjonalnie myśleć.
- Nie, nie wiem. Chcę to usłyszeć od ciebie. - Twardo stawiała na swoim. Jednak miała prawo wiedzieć, co tak naprawdę dla niego znaczyła. Nawet jeśli prawda miała okazać się bolesna.
- Wiesz, że nie jestem w tym dobry... - Mówienie o swoich uczuciach było ostatnią rzeczą, na jaką kiedykolwiek miał ochotę.
- No to w takim razie nic tu po mnie. - Odepchnęła go od siebie i wstała z łóżka, zakrywając się prześcieradłem. Musiała tylko znaleźć swoje ubranie.
- Poczekaj! - Wstał za nią, zakładając bokserki i prawie potykając się o własne nogi. Nie mógł teraz pozwolić jej odejść.
- Na co mam czekać, Nick? - Odsunęła się od niego o dobre kilka metrów, zdeżacjąc się z chłodną ścianą. Nie mogła już dalej uciec, a on szybko znalazł się blisko niej. Prześcieradło zsunęło się z jej ramion, ale szybko je poprawiła, nie chcąc, by odczuwał satysfakcję, patrząc na jej ciało. - Na to, że znów mnie przelecisz, udając, że wcale nie chodzi ci tylko o jedno? Nie, dziękuję, ale przed chwilą skończyłam to przerabiać.
Mierzyli się teraz wzrokiem i Nick przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie, wtedy na imprezie, kiedy była kompletnie pijana, a on niósł ją na rękach do pokoju. Zupełnie nie przypominała tamtej ordynarnej dziewczyny. Teraz wydawała mu się krucha i zagubiona. Może nie bezbronna, bo wiedział, że potrafi się obronić, ale na pewno potrzebowała wsparcia. Chciał dotknąć jej policzka, ale mu na to nie pozwoliła.
- Myślałem, że wiesz, że nie zaciągnąłbym cię do łóżka, gdybym nic do ciebie nie czuł. - Powiedział to strasznie cicho, jakby się bał, że gdy zrobi to głośniej, ona go wyśmieje. - Myślałem, że widzisz, że potrzebuję twojego towarzystwa, że potrzebuję ciebie. - Przerwał na chwilę, czekając na jej reakcję, ale milczała. - Zależy mi na tobie. - Dalej milczała. - No proszę cię, powiedz coś.
- Ja... nie wiem, co powiedzieć. - Czekała na to wyznanie tak długo i nie wierzyła, że kiedyś się doczeka, a gdy w końcu padło, kompletnie odebrało jej mowę. - Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego, jak teraz.
- To dobrze czy źle?
- Wkurzasz mnie Jonas - nie odpowiedziała wprost na jego pytanie. - ale nie potrafię się na ciebie długo gniewać... co ja mówię, w ogóle się nie potrafię na ciebie gniewać.
- A to przed chwilą to co to było? - Spytał, kładąc jedną dłoń na jej talii, a usta zbliżając do jej ucha. - Jakaś manifestacja niezależności?
- Nie, po prostu zrobiło mi się przykro, bo poczułam, że już mnie nie chcesz. - Objęła go za szyję, rozkoszując się tą chwilą.
- Zawsze cię chcę, w każdym aspekcie. - Pocałował ją w skroń i mocno przytulił. - Naprawdę umówiłaś się z Demi?
- Nie, ale jak chcesz to sobie pójdę, tylko się ubiorę...
Znów zaczynała się z nim droczyć, co oznaczało, że wracała do formy. Podobało mu się to, ale nie miał teraz ochoty na słowne zaczepki.
- Chyba mam lepszy pomysł... - Złapał ją za rękę i zaprowadził z powrotem do łóżka.
Usłyszeli pukanie do drzwi, więc Selena automatycznie zakryła się kołdrą, udając, że jej tu wcale nie ma.
- Hej Nick, nie masz przypadkiem mojej płyty? - Joe wparował do środka, nie czekając na zaproszenie.
- Której? - Wyraźnie się denerwował i zerkał cały czas na łóżko.
- Tej, którą pożyczałem od Trevora. Muszę mu ją w końcu oddać. - Potrzebował pretekstu, by pojechać do Demi i upewnić się, że wszystko w porządku. Dzwonił do niej kilka razy, ale nie odbierała. Miał złe przeczucia. 
- Co? Nie, ja nie... ale może masz ją w samochodzie. - Zastanawiał się ile jeszcze jest w stanie wytrzymać Selena bez dostępu świeżego powietrza.
- Możliwe. Na razie. Cześć, Selena. - Chwycił za klamkę i już go nie było.
Czarnowłosa wychyliła się z ponad białej pościeli, mocno zdziwiona.
- Skąd on...?
- Nie mam pojęcia... - nigdy nie rozmawiał z bratem na temat Seleny i choć kiedyś Joe ich przyłapał razem, to nie wracali do tego.
- Myślisz, że komuś powie? - Wolała, żeby dziewczyny dowiedziały się od niej niż od osób postronnych. Sama chciała im to wytłumaczyć, by nie poczuły się okłamane przez to, że ukrywała to przed nimi.
- Wątpię, Joe nie jest plociuchem. - Położył się obok niej i objął ją ramieniem. Miał ochotę zamknąć oczy i spać, ale nie było mu to dane.
- Nick musimy coś zrobić... - Skoro już swoje sprawy poukładali, to teraz pozostało już tylko jedno. Wyswatać Joe i Dems.
- Z czym? - Nie bardzo kojarzył poszczególne fakty, gdy Selena leżała obok niego i jeździła palcami po jego torsie.
- Z Joe i z Demi... - przewróciła teatralnie oczami i oparła brodę o jego klatkę piersiową. - Musimy pomóc tym dwóm osłom.
- Jutro, Sel, jutro.

7 komentarzy:

  1. Rozdział jest B O S K I ;) Dobrze że brat Demi szybko zareagował ;) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jak ja tego Darrena nienawidzę -.- Aleee przejdzmy do ciekawszych rzeczy czyli JEMI ! błagam Was , niech oni będą razem , nie musza być teraz , zaraz ale niech będą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG Jak bym dorwała Darrena to bym go zabiła! Dosłownie. Za to wszystko co zrobił Dem. Idiota -.- Rozdział jest super napisany :D Jemi na początku też wgl taki ten rozdział ajkfhsjjfhsejgfs xD. Fajnie , że Nick i Sel są razem ( tak wywnioskowałam xd) to teraz czekamy na Jemi :D Bo mam nadzieję , że Dem już nie będzie taka głupia i nie wybaczy Darrenowi :)
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jej nie wiem co napisać. Czemu nie ma jeszcze wątku, jak Joe jedzie do Demi i ją pociesza po całym zajściu z Darrenem. A on niech spada i już się nie pojawia. Joe jeszcze wytłumaczy wszystko Clair i się z nią ładnie pożegna i ...ta dam będzie JEMI. Czekam na to cały czas. Fajnie się to wszystko ułożyło pomiędzy Seleną i Nickiem. Czekam na nn. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG OMG OMG OMG OMG OMH nie mogę się doczekać nowego rozdziału ten był taki awwwwwwww *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. o matko tak mało brakowało, żeby Joe i Demi...
    dobrze, że Trevor wszedł do pokoju... biedna (i głupia) Demi!
    co do Sel i Nicka, od początku uwielbiałam tą parę <3
    czekam na kolejny!!
    jeżeli informujecie o nowych rozdziałach to poproszę @musia91

    OdpowiedzUsuń
  7. No ten Trevor powien dostać po mordzie , debil je**any i tyle a co Do DEmi i Joe to powinni to zrobić a NIck i Sel sa boscy haha XD

    OdpowiedzUsuń