niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział XX

Selena wraz z Nickiem spacerowali niespiesznie plażą, mijając po drodze setki całkowicie obcych im ludzi. Nie odzywali się za wiele. Szli po prostu trzymając się za ręce, całkowicie delektując się ciszą i spokojem, tak rzadko spotykanym w ich relacjach. Może i żadne z nich nie było przyzwyczajone do takiego spędzania wolnego czasu, ale było naprawdę przyjemnie. Inaczej niż zazwyczaj. Jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po za tym, udało im się spędzić blisko dwie godziny bez żadnej kłótni, co zdecydowanie umilało panującą atmosferę. Aura również nie zamierzała sprzeciwiać się ich planom. Pogoda była wręcz idealna – od samego rana świeciło słońce, raz na jakiś czas twarze plażowiczów owiewała delikatna bryza, a idealnie bezchmurne niebo dawało nadzieję, że przez cały dzień będzie podobnie. Nie mogli chcieć więcej.
- Mam nadzieję, że trafiłem z doborem scenerii, bo tak właściwie nie wiedziałem co może ci się spodobać. – Zapytał Nick, kiedy zbliżali się powoli do mola, które było ostatnim przystankiem ich półtoragodzinnej wędrówki. Zdecydowanie przyjemnie było spędzić z Seleną trochę czasu bez ciągłych kłótni i wyzwisk, ale nie były to do końca jego klimaty. Może dlatego, że na co dzień drażniły go obnoszące się swymi uczuciami pary. Daleko było mu od wyidealizowanego romantyka z tych wszystkich łzawych powieści o miłości.
- Raczej. Myślę, że na razie tyle mi wystarczy.
- Na razie? – Zaśmiał się cicho, doskonale wiedząc  o co jej chodzi.
- I kto tutaj myśli tylko i wyłącznie o jednym? – zaczęła zaczepnym tonem, zdecydowanie rozbawiona.
- Na pewno nie ja.
- Wcaaale.
- Chyba nie zamierzasz się ze mną kłócić. – Odpowiedział jej spokojnie, jednak w jego głosie było słychać coś na kształt dziwnej obietnicy pomieszanej z nutą groźby. Tak, powoli zaczynał brać przykład  z najlepszych.
- Z wielką chęcią popsułabym ci trochę krwi, ale nie mamy chyba za wiele czasu. – Otaksowała go spojrzeniem od stóp do głów, dochodząc do wniosku, że w krótkich materiałowych spodenkach i koszulce na grubych ramiączkach, Nick wygląda naprawdę seksowanie. Bardzo, bardzo, baaardzo seksownie.  W tym momencie żałowała, że umówieni byli w kręgielni za niecałe dwadzieścia minut. – Z resztą wolę nie ryzykować powrotu na piechotę, bo i tak zafundowałeś mi już dzisiaj morderczą przechadzkę.
- Nie moja wina, że nie wiedziałem, iż nie lubisz chodzić, bo nie raczyłaś mi o tym powiedzieć. – Uniósł dłonie w obronnym geście. I w tym momencie doszedł do wniosku, że tu leży problem. Jego wiedza na temat Seleny ograniczała się jedynie do tego, iż lubi alkohol, seks i dobrą zabawę. A to zdecydowanie nie świadczyło o nim najlepiej. O niej z resztą tak samo.
-  Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz…
- To groźba czy obietnica? – W pewnym momencie ich znajomości, doszedł do wniosku, iż utarczki słowne z Seleną są cholernie pociągające. Dokładnie tak, jak w tej chwili.
-  Prawdziwy zboczeniec!
- Ale właśnie za to mnie lubisz. – Zaśmiał się w głos, a kiedy nie zaprzeczyła, kontynuował dalej –  No to jak, może będziesz łaskawa powiedzieć mi coś o sobie?
- Hmmmmm… -  udała, że gruntownie się nad czymś zastanawia.
W międzyczasie dotarli dość sprawnie na sam koniec parkingu, gdzie w samotnej oddali znajdował się samochód Nicka. Jeszcze kilka godzin wcześniej znalezienie wolnego miejsca graniczyło z cudem, a teraz, kiedy słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem, nie widać było nawet śladu pojedynczej żywej duszy.
- No więc? – Nie wsiadł od razu, oparł się jedynie o rozgrzaną maskę swojego sportowego wozu z rękami na piersiach, oczekując interesujących szczegółów.
- Nie mamy czasu na nudne wywody o bezdennych głupotach, z resztą chyba zachowam je dla siebie, bo jeszcze byś mi uciekł. – Zaśmiała się cicho, widząc jego skonsternowane spojrzenie. Zupełnie zbiła go tym z tropu. I właśnie o to jej chodziło.
- Ale… Na pewno nie jest aż tak źle…
- Czy ja wiem? – Cały czas igrała sobie z nim jak tylko chciała. Zdecydowanie przyjemniejsze były te bitwy słowne od kolejnych kłótni i wyzwisk.
- W takim razie będę musiał jakoś zmusić cię do zwierzeń.  – Objął ją w pasie i pocałował mocno w usta, a ona zarzuciła mu bezwiednie ręce na szyję, pogłębiając pocałunek. Naprawdę uwielbiał bliskość Seleny, a każda pojedyncza komórka w jego ciele pragnęła jej właśnie teraz. No i miał doskonałą okazję by spełnić swoje życzenie.
Obrócił ich tak, że ona stała przyparta do rozgrzanej blachy samochodu, natomiast on nie odrywając się od niej, gorączkowo przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu kluczyków, które jak na złość wsiąkły zupełnie.
- Nick… - Było jej tak cholernie dobrze, jednak powinni być teraz gdzie indziej. Nawet jeżeli oznaczało to przerwanie tak przyjemnego momentu. – Nie mamy czasu na wygłupy.… – Obiecała dziewczynom, że pojawi się na pewno. I musiała dotrzymać danego im słowa. – Jesteśmy umówieni za kilka minut… - Z trudem odsunęła się od niego, po czym czekała na jakąkolwiek reakcję.
- Doprawdy? – Uniósł brew, widząc jak przygryza wargę, a następnie ostentacyjnie spojrzał na zegarek. – Ja jednak myślę, że jeżeli będziesz grzeczna, to zdążymy ze wszystkim. – Wyszeptał, wyciągając cudownie odnalezione kluczyki od auta. Czekał na jej reakcję.
- Nick…
- Hmmm?
- Bierz się do roboty!
Nie ma to jak normalne zakończenie randki, dwojga zupełnie normalnych ludzi…


*


Demi nie wiedziała czemu, ale odkąd zobaczyła Clair po raz pierwszy, nie polubiła jej. Irytował ją ten głupiutki uśmiech dziewczyny. Denerwowały jej nogi do nieba, długie blond włosy i piskliwy głos. A najbardziej to, że Joe przy niej głupiał. Stawał się nie do zniesienia, bo śmieszyły go te wcale nieśmieszne żarty, które opowiadała. Z resztą chłonął, jak gąbka wszystko, co mówiła. Miała wrażenie, że gdyby mógł to postawiłby sobie ołtarz z jej wizerunkiem i modlił się do niego. I wcale jej się to nie podobało. I nie dlatego, że była zazdrosna, bo nie była, tylko ta Clair miała zły wpływ na jej najlepszego przyjaciela. Przy niej, nikt inny się dla niego nie liczył. Była zła, że zgodziła się przyjść ze wszystkimi do kręgielni, bo patrzenie na tą dwójkę sprawiało, że miała mdłości. Z drugiej jednak strony, nie chciała siedzieć sama w domu po tym, jak po raz kolejny w tym tygodniu pokłóciła się z Darrenem. Potrzebowała rozrywki i chwili relaksu, ale gdy obserwowała, jak ta cała Clair rzucała się Joe’mu na szyję z piskiem, za każdym razem, gdy udało jej się zbić wszystkie dziesięć kręgli. Całowała go przy tym namiętnie, a śniadanie, które zjadła Dems, od razu cofało jej się do gardła. A że udawało jej się to przy każdej kolejce, to tych pocałunków było naprawdę sporo. Demi wiedziała, czemu Joe tak bardzo zwariował na punkcie tej dziewczyny. Była śliczna. Ona nie dorastała jej do pięt. Czuła się mało atrakcyjna przy tej dziewczynie o wyglądzie top modelki. No i tryskała energią, czego o wiecznie zdołowanej Demi powiedzieć nie można było.
- Dalej chcesz nam wmawiać, że to tylko przyjaciel? – Miley podeszła do przyjaciółki, która wpatrywała się w starszego Jonasa, prawie płacząc. Ewidentnie była zazdrosna i nie potrafiła tego ukryć.
- O czym ty mówisz? – Oderwała spojrzenie od Joe’go i jego blond lalki, patrząc ze zdziwieniem na Miles. Była tak rozkojarzona i pogrążona w swoich myślach, że jej słowa wydały się niezrozumiałe.
 -  Prawie od godziny gapisz się na Joe z takim cierpieniem, jakby złamał ci serce.
- Nie prawda… ja tylko… no wiesz, że się przyjaźnimy… - tu przypomniała sobie o tych kilku chwilach nad jeziorem i od razu zrobiło jej się cieplej – z resztą Joe… to znaczy ja… Ech, nie lubię jej, Miley...
- Czemu? Bo przyszła tu z Joe czy masz jakiś konkretny powód? - Była prawie pewna, że Dems prawdy nie powie, ale miała małą nadzieję, że jednak kręcić nie będzie.
- Nie wiem, ona jest taka… taka… słodka. To strasznie wkurzające. – Po za tym bała się, że Joe nie będzie miał  dla niej czasu. Już i tak prawie go nie miał, a w końcu pewnie w zupełności o niej zapomni. Nie mogła tego powiedzieć Miley, bo ta by znów truła jej, że się w nim zakochała, a to nie było prawdą. Po prostu potrzebowała jego bliskości i przyjacielskiego wsparcia, bo nikt nie rozumiał jej tak, jak on. – No nie patrz tak na mnie. – Zakryła twarz rękami, próbując schować się pod wszystkowiedzącym spojrzeniem przyjaciółki. – I nie mów nic.
- Nic nie powiem, ale tylko dlatego, że Joey tu idzie. – Śmieszyła ją reakcja Demi, która w mgnieniu oka, zaczęła poprawiać włosy i doprowadzać do ogólnego porządku.
- Co tam dziewczyny, czemu nie gracie? – Clair poszła do łazienki, a on miał dość patrzenia na dziwne zagrywki swojego brata i Seleny. Wykorzystał więc okazję, by porozmawiać z Demi, bo bardzo dawno tego nie robił.
- Ja właśnie wracam do gry, a tobie może uda się namówić na to samo tą marudę. – Puściła do niego oko i odeszła szybko, zostawiając ich samych.
Joe usiadł obok niej, zastanawiając się, jak udało mu się wytrzymać tak długo bez jej towarzystwa. Jeszcze jakiś czas temu, rozmawiali kila razy dziennie. Teraz nie wiedział, co działo się w jej życiu. Sądząc po wyrazie jej twarzy, nie było za dobrze.
- Demi, co się dzieje?
Wypowiedział jej imię z taką czułością, że  prawie się rozpłynęła. Martwił się o nią, czyli jeszcze nie miał jej gdzieś. Ta myśl trochę poprawiła jej humor.
- Nic. – Odpowiedziała krótko, nie mając ochoty na zwierzenia w takim miejscu.
- Demi… - Położył jej dłoń na kolanie, równocześnie odwracając głowę w bok. Clair już wróciła i czekała na niego. Ruchem ręki pokazał jej, by na razie grała bez niego. Chyba nie była zadowolona, ale tym zajmie się później. Teraz miał na głowie Demi. I w głowie też.
- No nic, tylko źle się czuję i chciałabym już wrócić do domu. – Starała się być, jak najbardziej przekonująca, bo wiedziała, że Joe zna ją już trochę i nie każdą historyjkę kupi.
Tym razem chyba jej się udało.
- Odwiozę cię. – Wyglądała naprawdę słabo i chyba rzeczywiście męczyła się, siedząc tutaj. Nie mógł na to pozwolić.


*


Podjechali pod dom rodziny Lovato i Joe zaparkował na podjeździe. Kątem oka obserwował, jak dziewczyna wpatruje się w ekran swojego telefonu. Zrezygnowana wrzuciła go z powrotem do torebki. Był pewien, że to Darren znów zachował się, jak skończony palant.
- Kłopoty w raju? - Spytał z ironią w głosie, przypominając sobie wszystkie te chwile, kiedy mówiła mu, jak bardzo kocha swojego chłopaka. Cierpiał wtedy mocno, próbując otworzyć jej oczy. Na nic się to nie zdało, a ona wciąż żyła marzeniami. To był jej wybór. On też wybrał. I tak było lepiej, o wiele lepiej dla niego.
- Jak zwykle. - Nie chciała teraz o tym mówić. Pragnęła tylko zaszyć się w swoim pokoju i płakać. Z powodu Darrena, który napisał jej, że w tym tygodniu na pewno się nie spotkają, bo on nie ma czasu. I z powodu Joe'go, który wydawał jej się bardziej obcy niż kiedykolwiek wcześniej. Jej najlepszy przyjaciel robiłby wszystko, by ją pocieszyć. Nie milczałby przez całą drogę, myśląc zapewne o tej głupiej Clair. Myślała, że jest dla niego ważna. Jak widać, myliła się. - Nie ważne, może wejdziesz do środka?
- No nie wiem. - Kiedyś pewnie by się nie zastanawiał, ale teraz czekała na niego cudowna dziewczyna, za którą już zdążył zatęsknić.


*


Demi czuła małą satysfakcję, bo Joe siedział teraz z nią, nie z Clair. Był tu razem z nią, rozmawiali i śmiali się. Tak, jak jeszcze kilka tygodni temu.
- Lubię to zdjęcie. - Przeglądali właśnie fotki z wyjazdu nad jezioro. Wzrok Joe'go zatrzymał się na tym, na którym razem z Demi bawili się w wodzie. Obejmował ją w pasie, a ona opierała dłonie na jego ramionach. Po za tym wyglądała ślicznie z mokrymi włosami. Od razu przypomniał mu się tamten wieczór, gdy byli ze sobą tak blisko, jak jeszcze nigdy. Potem, zdeptała jego uczucia, prosząc go tylko o przyjaźń.
- Ja też. - Dobrze się wtedy bawiła. Mimo że wciąż słyszeli głupie docinki od pozostałych. Jednak przyglądając się temu zdjęciu, nie mogła się z nimi nie zgodzić. Wyglądali na dwójkę zakochanych w sobie ludzi.
- Fajnie było, moglibyśmy się tam wybrać jeszcze raz.
 - Tak, może uda nam się to w wakacje. - Już sobie wyobrażała, że będą się bawić tak dobrze, jak poprzednim razem. No i znów się do siebie zbliżą. Oczywiście, nie przekraczając pewnych granic.
- No i zabiorę ze sobą Clair... - Joe uśmiechnął się na samą myśl o perspektywie kilku dni spędzonych w towarzystwie dziewczyny. Będą mogli się jeszcze lepiej poznać.
Demi poczuła, jak ziemia osuwa się jej z pod nóg. Nie chciała, żeby Clair bardzo wchodziła w ich życie. Byli paczką przyjaciół, nie potrzebowali nikogo więcej. A już z pewnością nie jej.
- Kochasz ją? - Spytała, jednocześnie czekając na odpowiedź i bojąc się jej. Bo jeśli ją kocha, to będzie musiała ją zaakceptować. Bardzo tego nie chciała.
- Lubię ją, Demi. - Nie kochał jej, to wiedział na pewno, ale pragnął się w niej zakochać, by udowodnić sobie, że nie tylko Demi jest na świecie, że potrafi żyć bez niej. Kurczowo trzymał się tej myśli.
 Ciężar w okolicy serca nieco się zmniejszył, ale panika pozostała dalej.
 - Jak bardzo? - Chciała się upewnić, że to nic poważnego, tylko zwyczajne zauroczenie, nic więcej.
- Na tyle, by spróbować być z nią. To naprawdę, fantastyczna dziewczyna, Dems.
Demi prychnęła na jego słowa, jednak na tyle cicho, by nie mógł jej usłyszeć. Bo jeśli Clair była fantastyczna, to ona była księżniczką.
Siedzieli w zupełnej ciszy. Joe miał wrażenie, że atmosfera w pokoju się mocno zagęściła. Jego przyjaciółka wydawała się być na niego zła lub obrażona, bo bardziej interesowało ją skakanie po kanałach telewizyjnych niż rozmowa z nim. Spojrzał na telefon. Clair napisała do niego, że nie może się doczekać jego powrotu. On też nie mógł.
- Ja już będę się zbierał. - Wstał z kanapy, by się z nią pożegnać. - Cześć. - Pocałował ją w policzek, a ona nic nie odpowiedziała. Wyszedł więc, nie do końca, rozumiejąc o co jej tak do końca chodzi.
Obserwowała go przez okno, czując się, jak skończona idiotka. Nie mogła przecież tak po prostu pozwolić odjechać. Nie do niej. Bo wiedziała, że im bardziej zbliżał się do Clair, tym dalej był od niej. Nie myśląc wiele, wybiegła z domu, jak najszybciej.
- Joe! - Zawołała, gdy wsiadał do samochodu. Zatrzymał się i podszedł do niej z pytającym wyrazem twarzy. Rzuciła mu się na szyję. - Nie zostawiaj mnie samej! - Sama nie wiedziała, jak to się stało, ale zaczęła płakać. Poczuła, że Joe obejmuje ją mocniej. - Darren mnie olewa, dziewczyny nie mają czasu, a ty... ty masz też ważniejsze sprawy na głowie. - Wypowiedzenie tego na głos było dla niej trudne, ale odważyła się. - Nie myśl, że traktuję cię, jak ostatnią deskę ratunku... Naprawdę za tobą tęskniłam, Joe. - Na te słowa przytuliła go z całej siły. Bardzo ładnie pachniał. Dziwiła się, że wcześniej tego nie zauważyła.
- Cśśśś... - kołysał ją powoli w swoich ramionach. To, co mu wyznała, wywarło na nim ogromne wrażenie. Nie odbierał tego, tak jak ona. - Chodźmy do środka.
Myślał, że znów pójdą do salonu, ale ona wzięła go za rękę i zaprowadziła go po schodach na górę, do swojej sypialni. Czuł się trochę niezręcznie, siadając na jej łóżku, na ślicznej białej pościeli, w drobne kolorowe kwiatki. Mógł sobie wyobrazić, że tak właśnie wygląda jej pokój. Bardzo dziewczęco i świeżo.
- Ej, nie płacz już. - Otarł kciukiem łzy spływające po jej policzkach. - Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze możesz na mnie liczyć.
- No to powiedz mi, czemu on mnie tak traktuje?! Jak, jak... piąte koło u wozu. Jest wtedy, kiedy ma na to ochotę, a zwykle ma mnie gdzieś. Nie interesuje go, co robię całymi dniami, jak się czuje, o czym marzę! Nie jestem dla niego ważna!
Jak zwykle musiał sprzątać po tym dupku. No więc skoro jej własnego chłopaka nie było stać na odrobinę... zrozumienia, to już on się o to postara.
- Nie myśl o tym teraz... - położył jej ręce na ramionach, uśmiechając się delikatnie.
- Nie mogę spać. - Wyszeptała.
- No to teraz zaśniesz. - Spojrzał na komórkę. Clair dzwoniła do niego, ale nie odebrał. - No już, kładź się.
Spełniła jego prośbę, a on automatycznie znalazł się przy niej. Leżała plecami do niego, ale złapała go za dłoń i przycisnęła do swojego ramienia. Clair zadzwoniła po raz kolejny. Wyłączył telefon.

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ;) Kiedy oni w końcu przyznają się przed sobą że się w sobie zakochali? Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy ona w końcu zrozumie, że kocha Joe a nie tego Darrena, który ma ją gdzieś. Niech wreszcie powie Joe, że tylko on się dla niej liczy. A Darren niech spada. Nick i Selena wreszcie bez kłótni. Rozdział fajny, czekam na nn. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział tylko ciekawi mnie kiedy Demi zerwie z Darrenaem i będzie z Joe

    OdpowiedzUsuń
  4. Świtny teraz tylko żeby Dem zerwala z tym dupikem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział mam nadzieje że już niedługo będzie Jemi ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda ze nie ma 2 rozdziałów miesiecznie :/

    OdpowiedzUsuń