niedziela, 10 marca 2013

Rozdział XIX



Joe z ogromnym uśmiechem na ustach szedł chodnikiem. Obok niego zaś podążała śliczna filigranowa blondynka, która przez całe popołudnie dotrzymywała mu towarzystwa. I było naprawdę miło. Właściwie już dawno nie bawił się tak dobrze. A Clair wydawała mu się fanatyczna. Poznał ją przypadkiem, podczas jednego z meczów koszykówki pomiędzy drużyną reprezentującą jego szkołę, a chłopakami z bezpośrednio rywalizującego z nimi liceum. Przypadkiem wpadli na siebie, kiedy akurat starał dostać się na najwyższą część trybun. Na pierwszy rzut oka zdawała się być naprawdę do rzeczy. No i postanowił spróbować szczęścia. Z pozytywnym skutkiem, gdyż od razu zgodziła się na jego propozycję. Od tego czasu zdążyli spotkać się na kilku oficjalnych randkach. Kilka razy zaprosił ją na lunch, zabrał na spacer po parku, na plażę. Było całkiem miło i doskonale się bawił. A ona z każdym dniem zdawała się być coraz bardziej w jego typie. Mimo że stanowiła całkowite przeciwieństwo wizualnego ideału kobiet, które do tej pory go pociągały. Do tego nie była jedną z tych głupiutkich pustych laleczek. Chociaż znał ją zaledwie półtora tygodnia, zdążył przekonać się, że panna Evans miała niezły charakterek. Ale na ogół była miła. No i przynajmniej chciała od niego czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
Mierzyła niewiele ponad sto sześćdziesiąt centymetrów i była naprawdę delikatnej budowy. Mimo wszystko miała czym się pochwalić zarówno jeżeli chodzi o górne, jak i dolne partie ciała. Właściwie mogłoby się wydawać to lekko nie na miejscu, ale przez większość czasu mierzył ją wzrokiem od góry do dołu. Zdecydowanie podobały mu się jej smukłe, długie cudownie opalone nogi, które eksponowała najczęściej zakładając krótkie sukienki bądź szorty. Do idealnej całości, która tak bardzo przypadła mu do gustu doskonale wpasowały się błękitne tęczówki i burza jasnych włosów, sięgajaca jej niemal do pasa. Była piękna - to było niezaprzeczalne. Choć stanowiła całkowite przeciwieństwo pewnej brunetki, która cały czas zaprzątała jego myśli. Nieważne jak bardzo starał się to zmienić, za każdym razem kiedy spoglądał na Clair w duchu porównywał ją do swojej najlepszej przyjaciółki. A kiedy przyłapywał się na tym, wyzywał w myślach od skończonych idiotów.. Czyżby desperacka próba leczenia złamanego serca?
- Naprawdę nie musiałeś się fatygować. - Uśmiechnęła się w jego kierunku, a jemu zrobiło się naprawdę przyjemnie. Lubił te radosne ogniki, które zawsze odnajdował w jej lazurowych tęczówkach. I to, że zawsze przyjemnie spędzał czas w jej towarzystwie. - Jestem już dużą dziewczynką i potrafię trafić sama do domu.
- Wiem, ale chciałem. Przynajmniej mogę pobyć z tobą jeszcze chwilę. - Był banalny i miejscami brzmiał jak zwykły podrywacz, ale Clair zdawała się tego nie zauważać. Zamiast tego spuściła wzrok na płyty chodnikowe, a jej policzki przybrały lekko różowawą barwę. Stwierdził, że to słodkie,  kiedy zachowywała się tak niewinnie Zupełnie jak... jak... Nieważne?
- Ponieważ? - Uśmiechnęła się do niego i niby przypadkiem dotknęła jego dłoni swoją.
- Bardzo cię lubię.
- Tak?
- Zdecydowanie. -  odparł szybko i pewnie. Dzisiaj bawił się z nią tak dobrze, że prawie zapomniał o swojej najlepszej przyjaciółce, która zapewne dalej żyła swoją bajką, a ten idiota Darren cieszył się, że po raz kolejny udało mu się zwieść. I wcale nie był zazdrosny. Co to, to nie. Po prostu cholernie się o nią martwił. Jednak nie zamierzał ją uszczęśliwiać na siłę.
- Myślałam, że ten etap znajomości mamy już za sobą. - Tym razem to on obdarzył ją szczerym uśmiechem. W odpowiedzi jedynie zmniejszył dzielącą ich odległość i splątał swoje palce z jej.
- No bo mamy. - Ostatnio był tak zajęty Demi i całą resztą nowych przyjaciół, że zupełnie nie zauwazył jak długo jest już sam. W końcu od czasu rozstania z Ashley minęło już blisko cztery miesiące. A on dopiero teraz zaczął ponownie chodzić na randki.
- Więc?
- Ja będę już leciał. – powiedział spokojnie, kiedy odprowadził ją pod same drzwi.
Prawdę powiedziawszy trochę żałował, ponieważ z chęcią pobyłby z Clair jeszcze trochę. Był tak zaabsorbowany rozmową i wpatrywaniem się w jej idealne ciało, że nie zauważył nawet, kiedy znaleźli się w tak bardzo znajomej okolicy. Mieszkała tuż obok domu rodziny Lovato. Aż dziwne, że przechodząc tędy tyle razy nigdy przypadkiem jej nie spotkał. Nadal zastanawiał się jakim cudem się to stało. Może dlatego, że byłeś totalnie zajęty ślinieniem się do swojej najlepszej przyjaciółki, która jest już zajęta?
- Joe, dziękuję ci za miłe popołudnie... - zaczęła, kiedy znaleźli się na dębowej werandzie, tuż pod jej drzwiami. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej wpół zdania.
- Tak się zastanawiałem. -  Zaczął, nadal trzymając jej delikatną i kruchą dłoń w swojej. Stał tak patrząc w dół,  obserwował ich palce splecione ze sobą. Clair miała jaśniejszy odcień skóry  i dłuższe palce od Demi. Może był skończonym idiotą, ale bez przerwy porównywał blondynkę do drobnej brunetki o przeszywającym brązowym spojrzeniu. Nawet jeżeli było to głupie i nie potrzebne. W końcu Dem była tylko i wyłącznie jego przyjaciółką. Nieważne jak bardzo pragnąłby czegoś więcej. Głupi idiota!
-  Mogę  wiedzieć nad czym? - Wyrwała go z zamyślenia, zapewne zniecierpliwiona długą ciszą. Po raz kolejny po cichu wyklął własną głupotę i spróbował powrócić do tego, co przed chwilą zaczął.
- Gdzie chciałabyś się wybrać jutro wieczorem. - Szybko wyszedł z trudnej sytuacji. W końcu nie miał zamiaru przyznawać się, że jak ostatni idiota, będąc z atrakcyjną dziewczyną rozmyśla o swojej najlepszej przyjaciółce, która ma go gdzieś.
- Nie pamiętam, żebym z kimkolwiek się umawiała. - Uśmiechnęła się i kokieteryjnie przygryzła dolną wargę. Już dawno żadna dziewczyna nie flirtowała z nim tak otwarcie. A jemu bardzo to  odpowiadało. Dużo czasu stracił na robienie sobie bezpodstawnych nadziei wobec Dems. I wcale ciągle o tym nie myślisz...
- Może piknik pod gwiazdami?
- Z chęcią. - Przybliżyła się do niego na niebezpieczną odległość, a wolną rękę położyła na karku. Była śmiała i zupełnie nie krępowała się jego bliskości. Wręcz przeciwnie, dążyła do niej. Z uśmiechem na ustach stwierdził, że Demi nigdy by tak nie postąpiła. Ona zawsze wyznaczała im granice, a kiedy tylko je przekraczał szybko się płoszyła była taka... Powinieneś w końcu przestać.
- W takim razie wpadnę po ciebie przed dwudziestą. - Powiedział i miał zamiar spokojnie odejść, jednak ich palce dalej były splecione razem, a jej jedna ręka przyjemnie drapała go po karku. Miał ochotę ją pocałować. I nie czekał zbyt długo. Po prostu pochylił się nad nią i musnął jej usta swoimi, a ona pogłębiła pieszczotę. Objął ją w pasie, po czym delikatnie przyparł do ściany obok. Rozchyliła ochoczo wargi, zapraszając go do odważniejszych poczynań.
Przymknął oczy i za wszelką cenę starał się odgonić od siebie rozpraszające myśli. Było przyjemnie, temu z pewnością nie mógł zaprzeczyć. Clair była fantastyczną dziewczyną, a on był szczęściarzem, że w ogóle ją spotkał. Jednak może czyniło go to złym człowiekiem, ale nie czuł niczego szczególnego. Po prostu całował miłą dziewczynę. Nic więcej. Zero.  Bo to wcale nie było to, czego tak naprawdę chciał. No co ty?


***


Nick zaparkował samochód przed szkołą, do której chodziła Demi wraz z Miley i Seleną. To właśnie na tą ostatnią czekał. Nie odzywała się do niego od dwóch tygodni, od momentu, gdy oddał jej łańcuszek. Tak wściekłej, jak wtedy jej jeszcze nie widział. A widział ją w różnych stanach emocjonalnych. Myślał, że go rozszarpie na kawałki, gdy biegali po tej plaży. Uratował go jedynie fakt, że spotkali Patricka i Miley, przechadzających się brzegiem jeziora. Do końca wyjazdu nie odezwała się do niego ani słowem, nie zaszczyciła jednym spojrzeniem i nie usiadła nawet w jego pobliżu. Na jego widok jedynie podnosiła dumnie głowę i przechodziła wyprostowana, prychając, gdy próbował namówić ją na rozmowę. Miał nadzieję, że ochłonie i przejdzie jej, kiedy wrócą do Los Angeles, ale nic z tego. Wydzwaniał do niej milony razy, jednak nie odbierała. Odrzucała każde połączenie. Powinien się przecież cieszyć. Uważał ją w końcu za najbardziej irytującą osobę stąpającą po kuli ziemskiej, która kiedykolwiek się narodziła i narodzi. Jednak czegoś mu brakowało. Późnym wieczorem, kiedy kład się spać i analizował cały swój dzień i to co mu się przydarzyło, łapał się na tym, że pragnie podzielić się tym z czarnowłosą dziewczyną. Chciał zobaczyć jej reakcje, usłyszeć śmiech lub ten ironiczny ton, którego nadużywała w rozmowach z nim. Naprawdę brakowało mu tego. Jej mu brakowało. Tych czarnych włosów, długich nóg w krótkich szortach, zarumienionych policzków, ciemnych oczu. No i ust, których smak zdążył już dobrze poznać i polubić. Na samą myśl o nich, wszystkie wnętrzności zjechały mu na sam dół. Koniecznie musiał z nią porozmawiać.
I miał wielkie szczęście, bo kilka minut później wyszła ze szkoły. Sama. Przewidział to, bo dobrze poznał jej rozkład zajęć. We wtorki kończyła zajęcia o piętnastej. I tak właśnie było. Zauważyła go i na jej twarzy pojawił się okropny grymas, jakby był obrzydliwym robalem, którego chce się rozdeptać, a plamę po nim omijać szerokim łukiem. Jednak, co go mocno zdziwiło, podeszła do niego z rękoma założonymi na piersi.
- Jak bardzo trzeba być tępym, by nie zrozumieć, że gdy ktoś nie odbiera twoich telefonów, to znaczy, że nie chce z tobą rozmawiać i cię widzieć? – To już był szczyt wszystkiego! Miała go gdzieś, ignorowała, a on ją i tak nawiedzał. Co było z nim nie tak.
- Też się cieszę, że cię widzę. – Uśmiechnął się, taksując ją spojrzeniem. Wyładniała jeszcze bardziej przez czas, kiedy się nie widzieli. Była też możliwość, że to on zgłupiał do reszty. – Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym, Jonas. – Chciała go wyminąć, ale zagrodził jej przejście. Co było z nim nie tak, że nie rozumiał najprostszego przekazu?
- Chyba, jednak mamy. – Zaczynała drażnić go ta zabawa z nią i jej fochy, ale jeszcze nie wybuchł, bo wiedział, że wtedy zostałyby po nich tylko prochy. – Naprawdę wolę się z tobą pogodzić niż walczyć…
Nie tego się po nim spodziewała. Myślała, że znów skończy się tak samo, jak zawsze i polecą iskry. Nie, jednak na to się nie zapowiadało. Nick ją zaskoczył. Bardzo zaskoczył.
- To gadajmy. – Była w takim szoku, że zgodziła się na rozmowę. No a po za tym, stęskniła się za nim. Bardzo mocno. Tyle, że nie chciała i nie potrafiła mu tego okazać.
- Nie tutaj. Wsiadaj. – Otworzył jej drzwi od samochodu i gestem zaprosił do środka. Na jego szczęście zgodziła się bez oporów.
- Gdzie jedziemy? – Spytała, zapinając pas. Przypomniała sobie, jak kiedyś się o to kłócili. A później zabrał ją w pewne miejsce i… było gorąco.
- Zobaczysz. – Uśmiechnął się tajemniczo. – Ładnie wyglądasz.
- Och, przestań. – Prychnęła, słysząc komplement, ale jej policzki zarumieniły się mocno. - Lepiej już jedźmy, bo nie mam za wiele czasu.
Przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechali z przed szkoły. Selena oparła się o szybę, oglądając dobrze znane jej widoki. W radiu leciała smętna piosenka o nieszczęśliwej miłości. Wcześnie dzisiaj wstała. Głowa zaczęła ciążyć jej przy trzecim zakręcie. Nim się zorientowała, spała jak zabita.
Nick zauważył pogrążoną we śnie Selenę i postanowił przykryć ją swoją bluzą, leżącą na tylnim siedzeniu. Sięgnął po nią i delikatnie, by nie obudzić dziewczyny, zarzucił szarą część garderoby, na jej ramiona i brzuch. Taka cisza mu bardzo odpowiadała. Chciał dotknąć jej policzka, ale bał się, że ją obudzi. A nie chciał jej złościć. A zła Selena to niebezpieczna Selena. I bardzo pociągająca.
Nie wiedziała ile spała, ale obudziła się, gdy Nick zahamował ostro. Zobaczyła czym jest przykryta i szybko zdjęła to z siebie.
- Gdzie jesteśmy? - Spytała, zamykając drzwi samochodu. Przed nią rozpościerał się ogromny dom zabezpieczony wysokim ogrodzeniem i wielki ogród. A więc w końcu poznała dom Jonasów.
- Tutaj będziemy mogli porozmawiać spokojnie.
Przeszli przez idealnie przystrzyżony i zielony trawnik. Selena pomyślała, że to na pewno robota Nicka, bo był perfekcjonistą w każdym calu. No a po za tym pasowało do niego tak nudne zajęcie, jak dbanie o kwiatki, rabatki i trawę. Czasem nie jest aż tak nudny, co? Selena była zachwycona domem braci Jonas. Był o wiele większy niż jej. Większy nawet niż dom Demi. Miał przestronny hol, duże drewniane schody, salon z wyjściem na ogród, gdzie stał murowany grill, leżaki i kilka stolików.
- Chodźmy na górę. - Poprowadził ją do białych drzwi na pierwszym piętrze, trzymając w dłoniach butelkę soku i dwie szklanki.
Selena przekroczyła próg pokoju chłopaka i zauważyła, że jest tu inaczej niż w pokojach większości płci przeciwnej, którą znała. Przede wszystkim na podłodze, łóżku czy biurku nie walały się sterty brudnych ubrań. Miał ładne, olchowe meble, dużo książek, w kącie leżały różnego rodzaju piłki i sprzęt sportowy, o którym pojęcia nie miała, że istnieje ani tym bardziej do czego służy. Później jej wzrok padł na łóżko, zdecydowanie za małe na dwie osoby, ale z drugiej strony... Nie ma drugiej strony, nie zapędzaj się. Usiadła na miękkim pufie, grzecznie dziękując za chłodny napój.
Upiła łyk, obserwując poczynania Loczka. Odłożył szklankę na komodę, po czym podszedł do łóżka, siadając na nim wygodnie. Pochylił się delikatnie do przodu opierając łokcie na udach. Smukłe palce splótł przed sobą, zastanawiając się nad czymś intensywnie.
- Albo mi się wydaje, albo przyszliśmy tu, bo chciałeś rozmawiać a nie siedzieć w ciszy. – mruknęła, unosząc znacząco brwi w górę. Chłopak jeszcze bardziej się zdenerwował, skrzywiając się delikatnie.
- Zanim wyszłaś ze szkoły miałem w głowie ułożone mniej więcej co chciałbym Ci powiedzieć. Teraz, patrząc na to jak olewająco mnie traktujesz.. – urwał, posyłając jej zirytowane spojrzenie. Dziewczyna założyła bezwiednie nogę na nogę sprawiając tym samym, że brzeg jej kwiecistej sukienki podjechał niebezpiecznie w górę. Jej ciemne tęczówki, otoczone gęstym wachlarzem dokładnie wytuszowanych rzęs prześwietlały go na wskroś, nie pozwalając się skupić. Miał ochotę podnieść ją z tej przeklętej pufy, przyprzeć do ściany i.. – Nie pomagasz. – warknął, zrywając się z łóżka. Zaczął spacerować po pokoju, z palcami wplątanymi we włosy.
Co ten idiota wyprawia? Będąc skołowana całą tą sytuacją zamiast spytać się ponownie o co mu chodzi z naturalną dla siebie ironią, potrafiła tylko wpatrywać się w odsłoniętą część brzucha Nicka. Dobrze zbudowaną część brzucha..
W pewnym momencie Loczek zatrzymał się przed nią, opuszczając dłonie wzdłuż ciała. Przeszywał ją swoim hipnotyzującym spojrzeniem, patrzył zachłannie pożerając wzrokiem każdą część jej ciała. Od odsłoniętych ud kusząco wystających spod fałd sukienki po usta. Rozchylone dwie połówki, idealnie pasujące do siebie. Muśnięte karmelowym błyszczykiem..
- Jonas, opanuj się.. – szepnęła drżącym głosem, nie mogąc oderwać wzroku od jego oczu, z których emanował blask szaleńczego pożądania. Nie zwróciła uwagi na to, że jej dłonie trzęsły się z nadmiaru emocji. Była w stanie tylko patrzeć jak jego usta zbliżają się coraz bardziej i bardziej..
Nie wytrzymując już dłużej ciągłych podchodów, niegrzecznych zagrywek i ironicznych słów- wpił się w jej usta z całą namiętnością jaka siedziała schowana w nim odkąd pierwszy raz ją zobaczył. I mimo tego, że miał ją wtedy za dziewczynę łatwych obyczajów, dobrze wiedział, że mu się podoba. Muskał jej rozchylone wargi, posuwając się krok dalej.
Machinalnie oddała pocałunek, poddając się chwili. Nick uśmiechnął się pod jej wargami, dłoń przenosząc na jej talię. Zapominając o trzymanej przez siebie szklance, objęła go za szyję, dłonie splatając na karku. Mimo tego, że kilka takich ekscesów mieli za sobą, ten był wyjątkowy. Inny. Przygryzła zadziornie jego wargę, przyciągając do siebie jeszcze bardziej. Nie miała pojęcia skąd wzięła się ta nagła potrzeba bliskości Jonasa, ale nie miała zamiaru w jakikolwiek sposób przerywać tej chwili.
Czując, że więcej nie jest w stanie wytrzymać, nie przerywając pocałunku, podniósł ją szybkim ruchem z pufy i skierował się w stronę łóżka. Ułożył Selenę wygodnie na poduszkach, sam zgrabnie wskoczył na łóżko i rozchylił jej nogi, by wsunąć się między nie. Językiem rozdzielił jej wargi, wsuwając się do środka. Wręcz poczuł jak oddech czarnulki przyśpieszył, gdy rękoma zaczął sunąćpo jej udach. Po chwili dla równowagi jedną rękę ułożył obok jej głowy, ustami schodząc na jej szyję.
Z pomiędzy jej warg wydostało się ciche mruczenie, gdy poczuła jego usta na swojej szyi. Wygięła się w łuk, lokalizując rozkoszne drapanie jego dłoni na udach. I coraz wyżej. I wyżej.. Koszula opinająca jego tors jakoś zaczęła mocno przeszkadzać Selenie, toteż zaczęła męczyć się z małymi guzikami. Dlaczego nie mógł ubrać dziś bluzy? Suwaki są o wiele prostsze w użyciu. Na dodatek zamiast jej pomóc, Nick jakby nigdy nic wrócił do całowania jej warg zostawiając ją samą z tymi cholernymi guzikami. Umyślnie przeszkadzał jej, dłońmi ujmując jej krągłe pośladki. Czuła pod wargami jak złośliwie się uśmiecha. Objęła go nogami w pasie, przyciągając do siebie jeszcze bliżej, o ile to było w ogóle możliwe, po czym przysunęła się do niego na tyle, by poczuć jego podbrzusze. Drgnął, jednak chwilę później opanował się kontynuując. Selena przewróciła go na plecy, siadając na nim. Czuła, że jest podniecony do granic możliwości, toteż złośliwie zaczęła się kręcić, drażniąc go jeszcze bardziej. W końcu udało jej się rozpiąć tę cholerną koszulę. Paznokciami jeździła po umięśnionym torsie Loczka, niestety nie trwało to długo, ponieważ chłopak obkręcił się tak, że znów był na górze. Nie przerywając coraz to szaleńczych pocałunków dłonią torował sobie drogę od ugiętego kolana dziewczyny w górę. Coraz wyżej i wyżej..
Zupełnie bez ostrzeżenia oderwał się od jej soczystych warg, nie odsuwając się jednak.
- Podobało Ci się. – parsknął ironicznym śmiechem. Selena nie wiedziała zupełnie co powiedzieć. Mogłaby się odgryźć tysiącami barwnych epitetów, obelg, ironicznych słówek z wrednymi podtekstami.. Niestety miał rację i nie było sensu grać idiotki. Podobało jej się nawet bardziej niż powinno. Bardziej niż jakakolwiek chwila zapomnienia ich dwójki. Zagryzła upokorzona wargi, przymykając oczy.
- Bardziej niż z tymi wszystkimi stałymi bywalcami..
- Jonas! – przerwała mu pośpiesznie, zrywając się złóżka jak poparzona. Poprawiła wygniecioną sukienkę, zażenowana całą tą sytuacją. – Jesteś popieprzonym skurwiel..
- Shh.. – stanął naprzeciwko rozzłoszczonej Seleny, chcąc położyć palec na jej ustach, lecz dziewczyna była szybsza. Złapała Loczka za nadgarstek, ściskając go z całych sił.
- Nie próbuj mnie uciszać! – krzyknęła zezłoszczona, popychając go mocno. – A ty to niby co, hm? – nie zmieniając tonu głosu, powoli, z czystą mściwością zaczęła robić małe kroczki w kierunku cofającego się bruneta. – Skoro masz mnie za zwykłą szmatę to po chuj ciągle za mną latasz? Czemu tak ci zależy na moim towarzystwie? Dlaczego ciągle za mną biegasz, żeby zamienić kilka wrednych słów? – przy ostatnim wyrazie głos dziewczyny niebezpiecznie zadrżał. – Po co prowokujesz takie sytuacje? – wyszeptała, pokazując dłonią na łóżko, po którym walała się rozmymłana pościel. Czuła, że właśnie te słowa przelały czarę goryczy. Gdy po jej przypudrowanym policzku spłynęła łza, wiedziała już, że straciła resztki swojej godności. Dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę za kogo Nick ją ma. Zabolało. Nie wiedzieć czemu zależało jej na dobrej opinii w oczach Lokowatego.
Nick przez długi czas nie odpowiadał, wpatrując się w zaczerwienioną twarz Seleny. Nie wiedział, że aż tak wielką przykrość sprawi jej tymi słowami. Widząc, że powoli się wycofywała, złapał ją za oba nadgarstki przyciągając z powrotem do siebie.
- To nie jest tak.. spójrz na mnie. – gdy, wzrok szatynki utkwiony wył w jego oczach, kontynuował. – To nie jest tak, że mam cię za szmatę, wiesz dobrze. W jakiś dziwny sposób mi na tobie zależy. Obserwuję cię od tamtego wieczoru, w którym się poznaliśmy. – widząc nikłe zainteresowanie w jej oczach, kontynuował, wplatając swoje palce między jej. – Za każdym razem, gdy jakiś facet okaże ci trochę zainteresowania pchasz mu się do łóżka jak pierwsza lepsza myśląc, że to ten jedyny. Kiedy okazuje się, że chciał po prostu zamoczyć, ty chowasz się w sobie. – gdy Selene prychnęła, wyrywając ręce z jego uścisku i zakładając je na piersiach, wiedział, że ma rację. Gdyby było inaczej język czarnulki nie przestawałby nadawać.
- Nie rozgryzłem jeszcze dlaczego tak robisz. – miał wrażenie, że prowadzi prywatny monolog. Postanowił jednak, że nie będzie przestawać. Może uda się przemówić jej do rozsądku i zmienić ją na lepsze? – Mam kilka opcji. Pierwsza: potrzebujesz w jakimś tam stopniu czułości, więc rzucasz się w ramiona każdemu kto chociaż trochę jej okaże. Druga: jesteś niedowartościowana i tylko zgrywasz taką twardą, a poprzez zbliżenie i to co mówi podczas niego facet.. jaka to nie jesteś wspaniała, piękna i boska reperujesz ją trochę. Trzecia: nudzi ci się jeden stały partner, więc szukasz wielu.. no i czwarta, która jest dość niedorzeczna. Jesteś uzależniona od seksu. – zamilkł, przyglądając się jej twarzy.
- Nie trafiłeś z dwoma ostatnimi. – mruknęła, decydując się na szczerość. Kontakt wzrokowy usilnie utrzymywała z podłogą, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy.
- Tak właśnie sądziłem. – przyznał, palcem wskazującym ułożył pod jej brodą, zmuszając ją tym samym do spojrzenia mu prosto w oczy. – Nie myślałaś, żeby poszukać prawdziwego faceta? Takiego, któremu nie zależy tylko na zamoczeniu? Na czymś więcej. Na tobie.
- Nie wiem.. – szepnęła, nie mając pojęcia co odpowiedzieć. Miała mętlik w głowie.
- Tak myślałem. – przyznał, nachylając się nad nią co jeszcze bardziej uniemożliwiło jej koncentrację. Stali tak przez dłuższą chwilę, każdy pogrążony w swoich myślach. Czarnulka wyglądała tak bezbronnie, będąc osaczona przez jego słowa.
- Selena..
- Pieprzysz. Pocałuj mnie lepiej. – mruknęła z półprzymkniętymi powiekami, dłońmi obejmując go za szyję. Musnął delikatnie jej usta, obejmując dziewczynę w talii. Z każdą chwilą ich pocałunki stawały się namiętniejsze. Powolnymi krokami kierował nią w tył, w końcu przypierając jej ciało do ściany.
- Nick, masz pożyczyć dwie dych.. o kurwa. – głos Joe’go podziałał na nich jak płachta na byka. Natychmiastowo oderwali się od siebie, kierując wzrok ku drzwiom, w których stał średni Jonas. – Ja ten.. Nie było mnie tu i nic nie widziałem. – mruknął wycofując się z pokoju jak oparzony. Spojrzeli się na siebie, wybuchając niekontrolowanym śmiechem.

 

7 komentarzy:

  1. Nie wiem co powiedzieć xD . Rozdział jest genialny , ale ja nie chcę żeby Joe miał dziewczynę ;_________________; Ja chcę Jemi ;__; Łamiesz mi serduszko ;( . U Sel i Nicka się trochę pozmieniało i podobają mi się te zmiany :D Ja już chcę nn < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Clair?! Na główkę upadłaś? ;( Doskonale wiesz, że ma być z Demi! I bd to powtarzać za każdym razem! Ma szczęście, że porównuje ją do Demki <3
    Pamiętam, że Dems dała mu kosza, ale skoro ją KOCHA to niech o nią walczy! Co mnie wgl obchodzi, że ma chłopaka! To chuj a nie chłopak! ;/
    Cieszę się, że u Neleny coraz lepiej <3 Jak również witam nową współautorkę Kerlie <3 Któea napisała tą cudowną końcówkę <3
    Szkoda, że Doro odeszła z tego bloga... Zawsze bd jego częścią <3
    A wy piszcie szybko nn <3 Bo inaczej... ;D
    Selcia<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny ale dlaczego mi to robisz? Dlaczego Joe ma dziewczynę? Ja chce Jemi! Co do Nicka i Seleny to to akurat bardzo mi się podoba... Końcówka mnie rozwaliła..... "Nick, masz pożyczyć dwie dych..." Po prostu nie wyrabiam ;D Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie kolejny rozdział. Już nie mogłam się doczekać. Joe mnie zawiódł, już nowa dziewczyna? Szkoda, że nie ma perspektywy Demi, ale mam nadzieję, że zobaczy Joe z Claire i wtedy zacznie o niego walczyć. Nick i Selena - bardzo fajnie napisane. Czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Pozdrawiam i czekam na nn M&M

    OdpowiedzUsuń
  5. dfnkldsnfklsdnlk cudowne! mam nadzieję, że Joe i tak będzie z Demi i trzymam za nich kciuki!
    hahaha końcówka świetna jak i cały rozdział! cudownie się czyta i czekam na następne rozdziałyy!
    NO I TEN NO... JEMI CHCĘ! :<
    + skromnie zareklamuję swój skromniutki blog który niestety nawet do pięt wam nie dorasta :c http://youmakemewannadiedarling.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie. Siedze przy nim cale popoludnie i wrecz nie moge sie oderwac. Dziekuje ze moge to czytac. No i selena i nick ahhh <3.ale jemi niech wroci noo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Postać Demi strasznie mnie irytuje, ta jej "idealna miłość". Podejrzewam, że teraz skoro Joe ma już kogoś to Demi, zrozumie jaka jest w nim zakochana, ale znając autorki to wymyślą coś co sprawi,że tej dwójce nie będzie tak łatwo ;)

    OdpowiedzUsuń