poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział XVIII


Nick szedł piaszczystym brzegiem jeziora, z rękami w kieszeniach rozmyślając nad swoim życiem. A dokładniej o osobach, które jakiś czas temu się w nim pojawiły i wywróciły je do góry nogami. Tuż obok niego szła jedna z powódek tych sporych zmian, dzielnie starając się dotrzymać mu kroku. Spacerowali bark w bark, jednak każde z nich było w zupełnie innym, własnym świecie. Od blisko dziesięciu już minut żadne nie odezwało się nawet słowem, ale dzisiaj wyjątkowo była to bardzo przyjemna cisza. W przypadku jego i Seleny było to rzadkością, dlatego starał się zapamiętać wiekopomną chwilę, kiedy Selena siedzi cicho najdokładniej jak tylko to było możliwe. Tym bardziej dziwne było to, że od samego rana nie posprzeczali się nawet razu, co więcej udało mu się nawet namówić ją na wspólne śniadanie. Nie było to całkowicie normalnie, że aż sam się temu dziwił.
- Sel... Selena. - Zaczął nie za bardzo wiedząc, jak daleko może posunąć się, pomimo ich pokojowej egzystencji. Tym bardziej, że wolał jednak dzisiejszy dzień nie skończył się na ich kolejnej karczemnej awanturze. - Może przejdźmy się jeszcze kawałek, tam do mola?
- Dlaczego nie.  - Zdziwił się, że w jej głosie nie było ani szczypty drwiny  i ironii. Właściwie do tej pory w tak miły i człowieczy sposób zwracała się do niego tylko kiedy... Kiedy oboje próbowali się pogodzić. Ciekawy sposób rozwiązania konfliktów.
Nick uśmiechnął się na jej odpowiedź. Prawdę mówiąc szczerze liczył na to, że się zgodzi. Właściwie miał pewną rzecz do zrobienia, a przypomniał sobie o niej dopiero dzisiaj, kiedy z plecaka wypadła mu srebrna błyskotka. I tak bardzo długo zwlekał z tym, żeby oddać jej ten łańcuszek. Miał  nadzieję, że Selena ucieszy się z odnalezienia jej ulubionej, przynoszącej szczęście koniczynki.
- Ładna dzisiaj pogoda. - Palnął jak ostatni idiota i już w momencie wypowiadania bezsensownych słów wyzywał się w myślach od najgorszych. A to wszystko tylko przez to, że Selena była ciężkim przypadkiem.
- Zaprosiłeś mnie na spacer, żeby rozmawiać o pogodzie?  Zaśmiała się ironicznie, z beznadziejnego tekstu Jonasa i zastanawiała się, czy nie potrafi on nigdy rozmawiać z nią jak człowiek. - Bo jeżeli tak, to wracam do domku. Obiecałam Dems, że przejdziemy się dzisiaj jeszcze nad wodę.  - Nie miała zamiaru tracić czasu na bezsensownych konwersacjach. Tym bardziej, że gadający Nick irytował ją dużo bardziej od tego milczącego, którego w sumie nawet lubiła.
- Nie. - Zaprzeczył szybko i gwałtownie, jakby przeczuwając, że ta stosunkowo miła atmosfera może przejść do historii. - Po prostu, chciałbym ci coś oddać...
- Co takiego? - Nie pamiętała, by kiedykolwiek cokolwiek mu pożyczała. Może z jej pamięcią nie było najlepiej, ale nie było też aż tak źle. A bynajmniej tak jej się zdawało.
Po dłuższej chwili przeszukiwania zawartości każdej z kieszeni spodni, wreszcie wyciągnął mocno poplątany srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie koniczynki. Ostrożnie przyglądał się wyrazowi twarzy Seleny, który to z sekundy na sekundę zmieniał się diametralnie. Jednak nie odezwała się nawet słowem, jakby zastanawiała się, właściwie skąd błyskotka znalazła się w jego posiadaniu.
Prawdę mówiąc do tych okoliczności nie spieszno było mu wracać.
- Kiedyś znalazłem go w moim samochodzie i pomyślałem, że na pewno go szukasz... - Zaczął, starannie wymijając wątek jej zabaw z Owenem oraz całego tego niezręcznego zdarzenia, na samo wspomnienie którego robiło mu się gorzej. Kiedy przed oczami stawał mu widok swojego byłego kumpla, obmacującego Selene, dostawał mdłości. Nawet pomimo tego, że sporo czasu upłynęło od tego koszmaru.
- Szukałam. Dwa miesiące temu! - Wykrzyczała patrząc na srebrną koniczynkę. Szukała jej przez tyle czasu, przetrząsała każdy milimetr kwadratowy mieszkania swojego, Mils i Dems, a on tak po prostu miał go przez cały ten czas.
- Po prostu nie miałem okazji...
- Nie miałeś okazji?! Widujemy się prawie codziennie! -  Pieprzył kompletne bzdury, jak zwykle z resztą. Czasem naprawdę miała ochotę przyłożyć mu, żeby wreszcie zaczął myśleć.
- Ale jednak ci go oddałem. - Poszedł do niej trochę bliżej, w każdej chwili gotowy na apogeum jej złości, które to zdawało się być nieuchronne.  Miał tylko nadzieję, że tym razem obejdzie się bez rękoczynów. - Nie bądź zła...
- Nie jestem zła. - Wysyczała przez zęby, patrząc na Jonasa z rządzą mordu w oczach. Tyle zszarganych nerwów, tyle szukania. A on tak po prostu trzymał go sobie przez ponad dwa miesiące.
- W takim razie może...
- Jestem wściekła! - Wykrzyczała, wymierzając mu cios w ramię. Należało mu się to, albo nawet i więcej. W tym właśnie momencie miała ochotę rozgnieść go jak robaka. Za wszystko i za nic. Po prostu była cholernie wkurzona. Doskonale wiedział, że szukała wisiorka. Wszyscy naokoło wiedzieli i słyszeli, kiedy wyklinała szukając go w przeróżnych, najdziwniejszych  zakątkach. A on przyglądał się temu wszystkiemu, nie racząc wspomnieć nawet słowem, o tym, że go ma.  Już dawano nikt nie wyprowadził ją aż tak z równowagi.
- Selena...
- Uciekaj, jeśli ci życie miłe, Jonas!
Całkowicie normalne.

*

Joe nic nie mówił i tępo wpatrywał się w ogień. Urządzili dzisiaj ognisko, ale jakoś nie miał nastroju do zabawy. Nie śmieszyły go nawet złośliwe uwagi Nicka i Seleny, którymi obrzucali się nawzajem, racząc wszystkich wokół. Minęły trzy doby od tamtego wieczoru nad jeziorem, a Demi dalej go unikała. Wciąż udawała, że ma coś ważniejszego do zrobienia i zachowywała się, jakby nic się między nimi nie wydarzyło. A wydarzyło się przecież. I to sporo. Tylko, że ona nic sobie z tego nie robiła i ochoczo rozmawiała z Darrenem przez telefon, mówiąc mu, jak bardzo za nim tęskni i go kocha. Gotowało się w nim na samą myśl o tym. Bo przecież tak nie dawno, kilkadziesiąt godzin temu, całował ją i trzymał w swoich ramionach i wydawało mu się to być najnaturalniejszą rzeczą na świecie. Jemu, ale jej nie. Ze złości zgniótł puszkę po piwie, którą trzymał w dłoni.
Wszyscy zauważyli, że coś jest nie tak. Wczoraj nawet Nick zapytał go czy się przypadkiem nie pokłócili. Zbył go długim milczeniem, ale wiedział, że dłużej nie będzie mógł tego ukrywać. Najpierw jednak musi porozmawiać z Demi.
Nie wiedział czy to jakiś cud czy tylko przypadek, ale nadarzyła się ku temu najlepsza okazja. Dziewczyna, która z resztą też nie należała dzisiejszego wieczoru do najbardziej rozmownych i towarzyskich, wstała by donieść więcej drewna do wygasającego ogniska. Poderwał się z miejsca, chcąc jej towarzyszyć. Nie sprzeciwiła się, ale nie powiedziała też, że się zgadza. Była jakby obojętna.
Szła szybko, nie oglądając się za siebie, pewnie by go zniechęcić. Dogonił ją bez problemu, gdy byli już tak daleko, że reszta nie mogła ich zobaczyć i usłyszeć.
- Powinniśmy porozmawiać. - Odezwał się do niej pierwszy, patrząc jak zbiera chrust.
- Nie mamy o czym. - Odpowiedziała mu po dłuższej chwili, nawet na niego nie patrząc. Cały czas wstydziła się tego, co między nimi zaszło i chciała, jak najszybciej o tym zapomnieć. Joe był jej najlepszym przyjacielem i nie powinni przekraczać pewnych granic. A ona miała chłopaka, którego bardzo kochała, pomimo wielu jego wad. Tylko nie potrafiła wytłumaczyć jednego: dlaczego, uwielbiała przypominać sobie smak ust Joe'go i ciepło jego dotyku.
- Zapomnijmy o tym, Joe. Tak będzie dla nas lepiej.
- Dla kogo lepiej? Może dla ciebie i tego twojego chłoptasia? - Krzyknął, czując ogromną zazdrość i niesprawiedliwość. Nie mógł od tak zapomnieć. I nie chciał. Prosiła o niemożliwe.
- Nie mieszaj w to Darrena! - Teraz to ona podniosła głos, rzucając wszystko, to co nazbierała, na bok. Nie miała ochoty się z nim kłócić, ale przypomniał jej o ogromnych wyrzutach sumienia, które próbowała w sobie zgasić.
- No tak, bo twój cudowny chłopak jest najważniejszy! A wiesz, co on teraz robi?! Zdradza cię! Tak właśnie to robi twój święty chłopak, w którego jesteś tak wpatrzona! Nie myśli o tobie! Jesteś dla niego tylko dodatkiem!
- A dla ciebie kim jestem?! - Podeszła na bardzo bliską odległość do niego. - No powiedz, Joe?!
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, wiesz o tym. - Wyszeptał, zwinnie ukrywając prawdę. Miał świetną okazję, by wyznać jej, że ją kocha, a wolał to przemilczeć. Wiedział, że to by oznaczało koniec ich przyjaźni, a jemu bardzo zależało na tym, by odgrywać jakąś rolę w jej życiu. Nawet jeśli miała to być rola tylko pocieszyciela.
- No właśnie, Joe. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie urządzają sobie romantycznych schadzek pod gwiazdami i nie całują się namiętnie. - Nawet jeśli jest to bardzo przyjemne, zganiła się w duchu za takie myślenie i skupiła mocno, by zachować powagę. Nie było to jednak łatwe, gdy przed oczami wciąż widziała, jak Joe ją całuje. - Naprawdę uważam, że powinniśmy o tym zapomnieć.
- Nie mów, że było aż tak źle. - Wymruczał zły na siebie i na nią. Na siebie za to, że był aż tak naiwny i głupi, myśląc, że ta rozmowa coś zmieni, a na nią, bo porządnie sprowadziła go na ziemię. Chociaż może powinien jej być za to wdzięczny.
- Nie! To nie tak... było bardzo... to znaczy... kurczę no! Było cudownie, ale to nic nie zmienia. - Plątała się w odpowiedzi aż w końcu na jednym wydechu powiedziała to, co słuszne i właściwe. Złapała go za dłoń, ale wyrwał się z jej uścisku. - Uwielbiam cię, ale nie jestem w tobie zakochana. Ty we mnie też nie i dlatego uważam, że nie powinniśmy byli tego robić.
- No tak. Racja. - Odpowiedział jej niezbyt przyjaznym tonem. Schował ręce do kieszeni i zaczął kopać stopą w pobliski pieniek. Czuł się, jak małe dziecko, któremu ktoś powiedział, że Święty Mikołaj nie istnieje. Odarła go z nadziei i z iluzji, że może być pomiędzy nimi coś więcej.
- Ale na pewno nie jesteś na mnie zły? - Spytała, czując, że coś jest nie tak. Nie wiedziała tylko do końca, co.
- Nie, nie jestem zły. - Właściwie to nie kłamał. Chciał być na nią wściekły, ale cholera, nie potrafił. Wystarczyło, że spojrzała na niego zmartwiona, a cała złość wyparowała z niego, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Na pewno? - Spytała raz jeszcze, chcąc być pewną, że wszystko między nimi w porządku. Nie mogła go przecież stracić. Ani jego przyjaźni.
- Tak, na pewno. - Spróbował się nawet uśmiechnąć, ale chyba mu to nie wyszło. Zauważył natomiast gęsią skórkę na jej ramionach, więc zdjął bluzę i okrył nią przyjaciółkę. - Chyba jest ci zimno.
- Dziękuję.- Okryła się szczelnie ciepłym materiałem. - Ale musisz mi coś obiecać, Joe...
- Co takiego?
 - Obiecaj mi, że nigdy więcej nie dopuścimy do takiej sytuacji.
Westchnął prawie niezauważalnie.
- Obiecuję.
Nie ma to, jak składać obietnice bez pokrycia...

4 komentarze:

  1. Świetny... Czy Nick i Sel kiedykolwiek wytrzymają 24 godziny bez kłótni? A co do Demi i Joe to nie wiem po co oni się oszukują i dlaczego Demi nie dostrzega wad swojego chłopaka... Czekam na nn! Dodaj szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział, jak każdy, jest świetny. Znowu te niedopowiedzenia.... Wszystko niszczą, czemu oni nie mogą sobie powiedzieć co czują, czemu Demi tak ślepo ufa i wierzy Darrenowi. Wiem, że go kocha, ale czy to jest miłość, czy może jakieś chore przywiązanie do niego. Jest on jakiś podejrzany i lepiej, aby Demi się wyplątała z tego związku. Joe to zupełnie inna bajka. A co do Sel i Nicka, to ona mogłaby czasem jemu odpuścić i dać się "ponieść" emocjom... Pozdrawiam i czekam na nn. M&M

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuu <3 Czekam na więcej pikantnych scen z Nickiem i Seleną. Może tak, by ją trochę uspokoić, a co do Demi i Joe'go, to strasznie mi go szkoda :( Biedny, tak się stara, a ona dalej trzyma stronę swego ofiarnego chłopaka ;( Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O Mój Boże. Właśnie przeczytałam całe to opowiadanie i jestem w ogromnym szoku. Nie rozumiem jak można napisać cos tak genialnego ?! Zakochałam się w tym blogu jak i w pozostałych. Demi zaczyna mnie lekko wkurzać tym , że tak ciągle broni tego pieprzonego Darrena -.- Na serio go nie lubię. Nie dość , że ją ciągle olewa , uderzył ją i na dodatek zdradza z innymi , a Dem go nadal broni -.- Niech ona w końcu przejrzy na oczy i rzuci tego palanta. Co do Joe , to jest mi go strasznie szkoda . Nick i Sel to też jacyś dziwni xd. Tu się całują , a potem kłócą xd. W każdym bądź razie , rozdzial jest niesamowity jak i pozostałe <33 . Już się nie mogę doczekać nn *__* Mam prośbę. Jeśli to nie problem to mogłabyś mnie informować o nn na gg : 44078992 lub na twitterze : @LonKaaa ? Z góry bardzo dziękuję ; )

    OdpowiedzUsuń