Joe od dobrych dziesięciu minut
wpatrywał się w ekran telefonu. Na wyświetlaczu widniało jedno imię. Demi. Nie
rozmawiał z nią dwa tygodnie. Od czasu, kiedy dziewczyna pogodziła się z
Darrenem. I choć dziwił się sam sobie, trochę za nią tęsknił. I trochę
zazdrościł jej chłopakowi. Oczywiście nie przyznałby się do tego przed innymi,
ale jej śmiech był najlepszym lekarstwem na jego smutek. Zebrał się w sobie i w
końcu nacisnął przycisk na telefonie.
- Hej, Demi! – chyba trochę za
mocno się ucieszył, kiedy usłyszał jak mówi „słucham”. Skoncentruj się
Joe! – Wszystko w porządku… A co u ciebie? – mimowolnie uśmiechnął się,
kiedy powiedziała, że bardzo za nim tęskniła, by w jednej chwili skrzywić się,
kiedy zaczęła opowiadać, że Darren teraz po prostu nie odstępuje jej na krok. –
Chciałbym ciebie… To znaczy was wszystkich zaprosić na kort, na jutro, bo wiesz
firma mojego wujka otwiera nowe i … Zgadzasz się? Świetnie! – znowu za bardzo
się uśmiechnął. Jego wzrok wędrował po pokoju aż zatrzymał się na zdjęciu
dziewczyny o długich, kasztanowych włosach. Przypomniał sobie, co miał jeszcze
do powiedzenia. Westchnął. – A no i poznasz… To znaczy poznacie moją
dziewczynę… Ashley. – usłyszał dziewczęcy śmiech. Chyba Seleny. I tej jej
drugiej przyjaciółki. Miley? Tak, chyba tak. – W takim razie do jutra!
- Joe zaprasza nas na tenisa
jutro po południu. – Demi oznajmiła swoim przyjaciółkom, kiedy spacerowały po
centrum handlowym, obładowane zakupami. Dziewczyny spojrzały na nią zdziwione.
– Co tym razem powiedziałam nie tak?
- Przez pięć lat próbowałam cię
wyciągnąć na kort! I co? I nic! A tu nagle dzwoni Joe i ty tak w pięć minut
zgadzasz się na wszystko. – Selena czuła od pewnego czasu, że za tą ich
znajomością kryję się coś więcej niż tylko przyjaźń. Dobrze wiedziała, że
szatynka podkochuje się w starszym z braci, choć sama jeszcze nie potrafiła się
do tego przyznać.
- Po za tym Demi, nie obraź się,
ale ty nawet rakiety nie umiesz dobrze trzymać… - Miley wiedziała, co mówi.
Grała z nią jeden jedyny raz i miała dość.
- Robię to dla was, bo wiem, że
wy lubicie… - i trochę dla Joe!, irytujący głos w jej głowie znów o
sobie przypomniał.
- A co na to Darren? – spytała
Sel, przeglądając się w sklepowej witrynie. – Z tego, co wiem on nie przepada
za tą grą… Jak on ją nazywa? Ach, już wiem… „Sport dla nadętych pawi”.
- Darren jutro do późna pracuje,
więc z nami nie pójdzie. – Było jej trochę przykro, bo Joe będzie miał Ashley,
Miley Trevora, a Selena pewnie kogoś poderwie. No i Joe będzie miał Ashley.
- W każdym bądź razie, ja
odpadam.
- Selena, wszyscy dobrze wiemy,
że kochasz tenis.
- Wierz mi Miley, nie chcesz
oglądać, jak oni będą flirtować. I jeszcze ten chichot…
- Nie flirtowałam z nim! I nie
chichotałam! A on będzie z dziewczyną, jak chcesz wiedzieć… - no i to sprawiło,
że zatęskniła za Darrenem i jednocześnie cieszyła się, że będzie mogła spędzić
jutrzejszy dzień z Joe. I oczywiście z przyjaciółmi. I z jego dziewczyną. –
Selena, proszę! – zrobiła błagalną minę i złożyła ręce, jak do modlitwy.
- No skoro on będzie z
dziewczyną, to niech ci będzie.
- Joe! – rzuciła mu się na szyję,
jakby nie widziała go kilka lat. Przytulił ją do siebie mocno, ale przypomniał
sobie, że nie są tu sami i powinien ją puścić. Pomachał do jej przyjaciół i z
ulgą stwierdził, że nigdzie nie widzi Darrena. Ogromny ciężar trochę, który
czuł w żołądku trochę zmalał.
- Cieszę się, że przyszliście.
Znacie Nicka, prawda? – chłopak w przyciemnianych okularach stanął obok niego i
skinął głową na powitanie. Kojarzył ich wszystkich z imprezy. Zauważył, że
Selena na jego widok odwróciła głowę, udając, że zainteresowała ją dwójka
staruszków, grająca na jednym z kortów.
- A… A gdzie jest twoja
dziewczyna? – Demi nie wiedziała czy ma się cieszyć, że jej tu z nimi nie ma
czy może obawiać, że zaraz wyskoczy zza krzaków. Będzie się uśmiechać, ukazując
rządek równych, białych zębów. I na pewno będzie miała doskonała figurę. Tak,
dziewczyna Joe, z pewnością jest idealna.
- Coś jej wypadło w ostatniej
chwili i nie mogła przyjść. – Skłamał. Znowu pokłócili się o jakąś bzdurę i Ash
wybiegła z jego domu z płaczem, trzaskając drzwiami i budząc najbliższych
sąsiadów. Czasem tak strasznie miał dość jej narzekań i krzyków. – A gdzie
Darren?
- Pracuje do późna dzisiaj. –
rozejrzała się po przyjaciołach. Sel i Miles szeptały o czymś z przejęciem,
Nick bawił się telefonem i udawał, że wszystko ma gdzieś, a Trevor bacznie im
się przyglądał. Pewnie wyobrażał sobie niewiadomo co. – Właściwie to muszę ci
się do czegoś przyznać, Joe. Fatalnie gram w tenisa, ale chciałam tu przyjść,
żeby się z tobą zobaczyć. No i żeby poznać twoją dziewczynę. – Dodała
pospiesznie, choć w głębi serca wcale tak nie czuła.
- Nick to urodzony tenisista,
więc mógłby cię nauczyć. – spojrzał na brata, który mierzył wzrokiem chłopaka,
rozmawiającego z Seleną. Czy coś go ominęło przez te dwa tygodnie? –Chociaż
nie, bo kiepski z niego nauczyciel… Więc zagrasz ze mną, a Selena z moim
bratem. – chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę kortów. Demi odwróciła się i
zauważyła niebezpieczne iskry w oczach przyjaciółki. Zdążyła jedynie rzucić
bezgłośne „przepraszam”.
- Mówiłam, że jestem
beznadziejna. – Było jej strasznie przykro. Grali już od piętnastu minut, a jej
ani razu nie udało się przebić piłki ponad siatką. Robiła z siebie kompletną
ofiarę losu. Powinna tu w ogóle nie przychodzić, ale oczywiście chęć spotkania
z przyjacielem była silniejsza. Idiotka!
- Nie prawda. Potrzebujesz
tylko kilku wskazówek. – Nim sam się zorientował, przechodził już na jej
stronę. Co się z nim działo? Ash też grała fatalnie i za każdym razem, kiedy
prosiła go o kilka lekcji, on twierdził, że się do tego nie nadaje. A tu tak
nagle. Widocznie nic nie mógł poradzić na to, że nie lubi patrzeć na jej smutną
i zatroskaną minę. – Przede wszystkim powinnaś inaczej ułożyć ramiona. – Stanął
za nią, jedną rękę kładąc na jej talii. Drugą w tym czasie chwycił jej dłoń i
rozprostował jej palce, by poprawnie chwyciła rakietę. Jej włosy trochę
łaskotały go w brodę, więc złapał je delikatnie aż ułożyły się na jednym z
ramion, odsłaniając tym samym nagi kark dziewczyny. Miał ogromną ochotę ją
pocałować. Albo chociaż dotknąć jej skóry. Zastanawiał się czy był przed nim
ktoś, kto pragnął tego bardziej niż on. Skup się, Jonas. – Ugnij
bardziej nogi… - przeniósł swoje ręce na jej uda. Miała na sobie bardzo krótką,
białą sukienkę, więc wyczuł, jak zadrżała, kiedy jego dłonie dotknęły jej
skóry. Zaschło mu w gardle. Otarła się o niego. Jęknął kilka razy cicho, mając
nadzieję, że tego nie słyszała. Czuł, że w spodniach zrobiło mu się
ciasno. Hormony ci szaleją Joe, bo dawno nie byłeś z Ashley… Musisz się
uspokoić. Próbował wyobrazić sobie swoją dziewczynę, ale jedyne, co
stawało mu przed oczami, to Demi zrzucająca z siebie tą krótką sukienkę.
Odwróciła twarz w jego stronę. Chciał wpić się w jej usta i zapomnieć, że są
tylko przyjaciółmi. Jego ręce znowu powędrowały wyżej, na brzuch
szatynki. Przerwij to, przerwij nim będzie za późno! Rozsądek podpowiadał
mu, że powinien przestać, ale nie miał odwagi. Już dawno żadna dziewczyna nie
doprowadziła go do takiego stanu, że chciał się z nią kochać na środku kortu
tenisowego. – Myślę, że wystarczy na dzisiaj. – Z trudem się od niej oderwał.
Zauważył, że miała rumieńce na twarzy. Przytaknęła mu i wygładziła dół od
sukienki. Nie chciał spieprzyć tej przyjaźni, a dzisiaj prawie do tego
doprowadził.
- Stawiam dolara, że za mniej niż
pół roku będą razem. – Miley podeszła do Seleny. Razem obserwowały to, co
wyprawia ich przyjaciółka. Były w szoku. Nawet Darrenowi nie pozwalała się
dotykać w ten sposób, bo miała pewne zasady i praktykowała tak zwany post.
- Stawiam dwa, że straci z nim
swoje dziewictwo szybciej niż skończy liceum.
Zapewne teraz rozmawiałyby tak na
ten temat dłużej, ale nie było im to dane. Młodszy z braci Jonas swym donośnym
głosem zawołał Selenę do siebie. Dziewczyna szybko skierowała się w jego
stronę, nie chcąc mu się bardziej narażać. W końcu ich znajomość już nie
należała do udanych, a chłopak traktował ją zupełnie jak powietrze. W sumie
czego mogła spodziewać się po kimś, kto obraził ją zupełnie jej nie znając.
Chwilę później stała przed nim wyczekując, na to co ma do powiedzenia.
-Przygotuj się , bo za
chwilę gramy mecz przeciw mojemu bratu i Demi.- Powiedział, podając jej rakietę
uśmiechnął się delikatnie do niej, pierwszy raz od… odkąd się znali. Spodobało
jej się to. Nie był w jej typie, ale miał ładny uśmiech - Serwujesz. – Podał
jej piłkę.
Spojrzała na drugą stronę siatki.
Jej przyjaciółka stała niepewnie, z dużymi rumieńcami na policzkach, a jej
partner miał małe problemy z koncentracją. Widok Josepha usilnie próbującego
nie zwracać uwagi na długie nogi jego partnerki był przekomiczny. Uśmiechnęła
się pod nosem. Wiedziała, że od samego początku miała rację. Sposób w jaki
patrzyli na siebie, to jak zachowywali się w swoim towarzystwie mówił wszystko
i o wiele więcej. Spojrzała w stronę trybun gdzie siedziała jej druga
przyjaciółka, Miley z chłopakiem. Oni również przyglądali się Josephowi i
Demetrii uśmiechając się tajemniczo. Też to zauważyli. W końcu trudno tego nie
zaobserwować, kiedy dwoje ludzi widocznie ma się ku sobie. Dobra czas
zacząć tą grę, pomyślała, po czym zaserwowała pierwszą piłkę,
rozpoczynając w ten sposób spotkanie. Gra szła im zadziwiająco dobrze. Nawet
Demi i Joe radzili sobie przyzwoicie. Jednak coś, a dokładniej ktoś
zaczął skutecznie odwracać jej uwagę, w trakcie trzeciego gema. Był
to bardzo przystojny, wysoki blondyn, uśmiechający się do niej zalotnie. Ona też
nie była mu dłużna. W końcu szkoda byłoby stracić szanse na takie ciacho. Całej
tej sytuacji przyglądał się zdenerwowany Nick. Już myślał, że zaczęła się
zachowywać jak normalna, przyzwoita dziewczyna natomiast ona takie numery
zaczęła odstawiać. Tego było już za wiele. Zdenerwowany podszedł do niej
i złapał ją za ramię, aby zwróciła na niego uwagę. Podziałało.
- Masz zamiar grać czy dalej
będziesz mizdrzyć się do tego frajera?- spytał. Nie lubił dziewczyn, które
rzucają się na każdego napotkanego chłopaka. Nawet jeśli są niebrzydkie, tak
jak ona.
- Po pierwsze to nie jest żaden
frajer, tylko bardzo przystojny koleś a po drugie przeszkadza ci to?- odbiła
piłeczkę.
-Tak przeszkadza mi to, bo
zamiast skupić się na grze, wolisz udawać słodką idiotkę przed tym blondasem! -
Mówiąc to wskazał w stronę chłopaka.- Tak więc rusz tą dupę i zacznij grać jak
człowiek.
- Nie będziesz mi mówił, co mam
robić. I powiem to, co już kiedyś ode mnie słyszałeś: pieprz się Jonas! –
Wykrzyczała i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku, a ten blond pajac za nią.
Miał dosyć tego dnia. Rzucił rakietę na ziemię, powiedział „cześć” na odchodne
i ruszył w stronę parkingu. Potrzebował pobyć sam.
Tymczasem na trybunach siedziała
pewna para i przyglądała się czwórce przyjaciół. Pomimo, że nie grali razem z
nimi, wcale im się nie nudziło. Widok po jednej stronie Seleny wpatrzonej w
jakiegoś blondyna, a obok niej Nicka z wściekłą miną był przezabawny i
rekompensował wszystko. Jednak nie to było najciekawsze, a sytuacja, która
działa się po drugiej stronie siatki.
-Nie przeszkadza ci to, że Joe
obmacywał twoją siostrę?- spytała nagle szatynka.
-Jakoś nie za bardzo, bo widzę,
że Dee nie protestuje, a wręcz przeciwnie wygląda na to, że nawet jej się to
podoba.- Uśmiechnął się delikatnie na widok tej dwójki. Jeszcze nigdy nie
widział, aby jego siostra tak swobodnie zachowywała się w obecności
jakiegokolwiek chłopaka. W końcu jest z Darrenem, a jeszcze nigdy nie widział
między nimi takiej chemii jak między nią a Josephem. Zastanawiał się tylko czy
będzie coś więcej z tej znajomości.
- Chyba ktoś tu jest zazdrosny… -
dziewczyna znów spojrzała na Sel i Nicka. Chłopak krzyczał, gestykulując rękami
i ciskał gromy w nieświadomego niczego blondyna.
- I to bardzo. – Trevor zaśmiał
się, po czym po prostu przytulił do swojej dziewczyny i siedzieli tak oglądając
zmagania przyjaciół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz